Przyjdź Jezu, oto tu miejsce tylko dla Ciebie.
O, Najsłodszy Synu Maryi, przyjdź, oto miejsce tylko dla Ciebie.
Pragnie Cię moja dusza, moje ciało, zmysły i każda cząstka mojej istoty.
Przeniknij mnie całą i zobacz, czy jestem dla Ciebie dość czysta.
Jeśli jest we mnie jakaś rzecz, pragnienie, które nie należałoby do Ciebie,
Jeśli znajdziesz choćby włókno, które nie byłoby Twoim i Tobie się nie podobało,
Zerwij je, wyrwij jak najprędzej!
Benedykt XVI: Każdy powinien mieć jakiegoś Świętego, który byłby mu bardzo bliski
W życiu każdego z nas istnieją osoby bardzo nam drogie, do których odczuwamy szczególną bliskość. Niektóre z nich są już w ramionach Boga, inne dzielą jeszcze z nami drogę życia: są to nasi rodzice, krewni, wychowawcy; są to osoby, którym wyświadczyliśmy jakieś dobro albo, od których my otrzymaliśmy dobro; są to osoby, o których wiemy, że możemy na nie liczyć. To bardzo ważne, aby mieć „towarzyszy podróży”, w drodze naszego życia chrześcijańskiego: myślę o Kierowniku duchowym, o Spowiedniku, o osobach, z którymi można podzielić się własnym doświadczeniem wiary, ale myślę także o Niepokalanej Maryi i o Świętych.
Każdy powinien mieć jakiegoś Świętego, z którym pozostawałby w bardzo zażyłej relacji, aby odczuwać jego bliskość przez modlitwę i wstawiennictwo, ale także, aby go naśladować. Chciałbym zaprosić was, abyście bardziej poznawali Świętych, rozpoczynając od tego, którego imię nosicie, czytając ich życiorysy i pisma. Bądźcie pewni, że staną się oni dobrymi przewodnikami, abyście jeszcze bardziej kochali Pana oraz będą cenną pomocą dla waszego wzrostu ludzkiego i chrześcijańskiego.
Tak jak wiecie, również ja jestem w specjalny sposób złączony z niektórymi postaciami świętych. Wśród nich, obok św. Józefa i św. Benedykta, których imiona noszę, jest św. Augustyn. Otrzymałem – można powiedzieć – ten wielki dar poznania go poprzez studium i modlitwę. Stał się on moim dobrym „towarzyszem podróży” w moim życiu i w mojej posłudze.
(Audiencja Generalna, 25.08.2010 r., Benedykt XVI)
Teresa od Dzieciątka Jezus (św.): Cóż to szkodzi, że nasze naczynia zostaną stłuczone…
Najgorliwsi chrześcijanie i księża uważają, że przesadzamy, że powinnyśmy służyć wraz z Martą, zamiast poświęcać Jezusowi naczynia naszego życia wraz z wonnościami w nich zawartymi. Ale cóż to szkodzi, że nasze naczynia zostaną stłuczone, skoro Jezus będzie pocieszony. Świat wbrew samemu sobie będzie zmuszony odczuwać unoszącą się z nich woń, oczyszczającą zatrute powietrze, którym nie przestaje oddychać.
(L 148, LT 169, św. Teresa od Dzieciątka Jezus)
Celina Borzęcka (bł.): Brak nam ufności
Troszczymy się tak bardzo o wszystko w życiu naszym, a zapominamy, że Opatrzność nad nami czuwa; brak nam ufności w litość i miłosierdzie Pana.
Ojciec Pio (św.): Kotwica w niebie
Słuchaj, moja Córko, tego, o czym myślę w tej chwili. Myślę o tych małych ptaszkach, nazwanych zimorodkami, które robią gniazdka na morskiej plaży. Wiją je okrągłe i tak gęste, że morska woda nie może przez nie przejść. U góry jest otwór, przez który dostaje się powietrze. W nich umieszczają swe małe, by gdy woda je zabierze, mogły bezpiecznie pływać i unosić się na powierzchni fal, bez zalania wodą i zatopienia. Dostające się przez ten otwór powietrze, którym oddychają, stanowi przeciwwagę i tak zapewnia równowagę, że te małe kłębki się nie przewracają.
Córko moja, już się spostrzegłaś, dokąd zmierzam, pisząc tę moją analogię. Pragnę, aby nasze serca były mocne, dobrze zamknięte ze wszystkich stron, by, jeśli zaskoczą je niepokoje i burze świata, szatana i ciała, nie mogły ich przeniknąć; by nie było żadnego innego otworu, jak tylko ten od strony nieba po to, aby gorąco pragnąć Boga i Nim oddychać. A dla kogo miałby [Bóg] zrobić to gniazdko, moja kochana Córko, jak nie dla piskląt, które stworzył dla kochania Go, dla doznawania Boskich i niebiańskich uczuć? Ale wtedy, kiedy zimorodki robią swe gniazdka i ich pisklęta są jeszcze zbyt małe, aby wytrzymać uderzenia fal, to sam Bóg troszczy się i okazuje im litość, uniemożliwiając morzu ich zatopienie. O Boże! Moja dobra Córko, najwyższa Dobroć zabezpieczy gniazdka naszych serc dla jej świętej miłości przed atakami świata i zachowa je przed zatonięciem.
Jak bardzo mi się podobają te ptaszki, otoczone wodą i żyjące tylko powietrzem; ukrywają się na morzu i widzą tylko niebo. Pływają jak ryby i śpiewają jak ptaki. Co zaś jeszcze bardziej mi się podoba, to fakt, że kotwicę mają zarzuconą z góry, anie spod spodu, by umocnić gniazda przeciw falom. O moja droga Siostro! O moja ukochana Córko! Oby słodki Jezus raczył sprawić, byśmy byli tacy – otoczeni przez świat i ciało – a żyjący duchem. Oby raczył sprawić, abyśmy żyjąc wśród marności ziemi, żyli w niebie, a żyjąc z ludźmi, wysławiali Go z aniołami i by fundament naszych nadziei był zawsze na wysokości i w Niebie.
O moja Córko, trzeba było, aby moje serce wyraziło tę myśl na tej kartce, składając u stóp Krucyfiksu swe pragnienia, by święta miłość Boga była całkowicie naszą główną miłością. Ach! Moja dzielna Córko, kiedy ta miłość całkowicie nas spali? Kiedy On spali nasze życia, byśmy umarli dla siebie samych, aby ożyć w naszym najsłodszym Oblubieńcu? Jemu samemu niech zawsze będzie miłość, chwała i uwielbienie.
(List do Józefiny Morgera, 2.05.1917 [fragm.], św. Ojciec Pio)
Paweł od Krzyża (św.): Zawsze poprzez Mękę Pana Naszego
Nigdy nie omieszkaj wprowadzić do modlitwy którejś z tajemnic życia i męki Chrystusa Pana. Jeśliby cię Duch Święty miał pociągnąć ku głębszemu skupieniu, idź za natchnieniem Ducha Świętego, lecz zawsze poprzez mękę Pana Naszego. W ten sposób unikniesz wszelkich złudzeń.
(Listy, św. Paweł od Krzyża)