Lecz nade wszystko Ojciec [duchowny] zachęcał mnie do umiłowania i zachowania czystości. Jego słowa o tej cnocie taką miłością ku niej przejmowały mnie, że lękałam się najlżejszego pyłku. Pan Jezus dawał mi taką czujność we dnie i w nocy, że leżąc w łóżku bałam się nawet poruszyć, aby czymś nie obrazić Go. Ale miłowałam tę cnotę dla jej piękna, bo dusza czysta wydawała mi się tak piękna, miłowałam ją, bo dziewice chodzą za Barankiem i śpiewają pieśni nową, miłowałam ją, bo czyste dusze oglądają Boga. Kochać dziewictwo i być dziewicą było moim szczęściem.
Nie z siebie to miałam, bo moja natura była bardzo zepsuta i ciągnęła do wszelkiego zła. Zapewne Pan najsłodszy dawał mi tę miłość, aby mnie strzegła i broniła od grzechów przeciwnych cnocie czystości, do których byłam tak skłonna.
(Autobiografia, bł. Franciszka Siedliska)