Ty znasz, Maryjo, co me serce marzy!
Ty znasz tajniki dla mnie niezbadane!
Bo kiedy upał świeżość duszy zwarzy,
A wicher porwie myśli rozerwane –
Ty mnie wyciągniesz z mej nędzy przepaści,
A gojąc rany z balsamicznej maści,
Kroplę po kropli udzielasz mi hojnie
W mej życia wojnie,
Bym walcząc mężnie pod Twoim sztandarem,
Gardził ciężarem
Jaki grzech na mnie włożył od młodości.
A gdy upadnę, ufny w Twej miłości
Spocznę Twą mocą wyrwany z otchłani,
U stóp mej Pani!
(…)
Mój cel, me życie, większa chwała Boża!
Drogą i środkiem – Maryja ma Matka!
Rano mi świeci, jak złocista zorza,
Wieczorem kryje, aby życie kwiatka
Po ciężkim srogim namiętności skwarze
Orzeźwić rosą, dać Synowi w darze.
Kochać Maryję, to żyć dla wieczności
Życiem miłości;
A umrzeć dla Niej, to ożywić siebie
Dla szczęścia w niebie.
Tego ja pragnę cierpieć dla Niej bóle,
Czystym pozostać w krótkim życia kole
A potem skonać, kiedy mnie świat zgani,
U stóp mej Pani!
O Pani moja! Biednych jest dusz tyle,
Że Cię nie znają, nie wiedzą o Tobie!
Zagrzęzłe w błocie, zagrzebane w pyle
Myślą, że żyją, kiedy cuchną w grobie.
Któż im odsłoni, zrzuci łuskę z oczu
I wskaże marne kroki na uboczu?
Do Ciebie Pani, Matko i Dziewico
Grzesznych Kotwico,
Do Ciebie wołam, podnoszę me pienie
O dusz zbawienie,
Racz ich sprowadzić do łodzi Kościoła,
Zastąp im miejsce zbawczego anioła,
By wszyscy w cichej płynęli przystani,
U stóp mej Pani.
(U stóp mej Pani [fragm.], sł. Boży Anzelm Gądek)