Wiara bynajmniej nie jest czymś naturalnym, wygodnym, oczywistym: potrzeba pokory, by uznać, że potrzebuję Drugiego, który uwolni mnie od tego, co moje, by dać mi darmo, „co mi się należy”. Dokonuje się to zwłaszcza w sakramentach pokuty i Eucharystii.
(Orędzie na Wielki Post 2010 r., Benedykt XVI)
(Polub jako pierwszy)
W ostatnie dni karnawału, kiedy odprawiałam godzinę świętą, ujrzałam Pana Jezusa, jak cierpiał biczowanie. O, niepojęta to katusza. – Jak strasznie Jezus ucierpiał przy biczowaniu. O biedni grzesznicy, jak wy się spotkacie w dzień sądu z tym Jezusem, którego teraz tak katujecie? Krew Jego płynęła na ziemię, a w niektórych miejscach ciało zaczęło odpadać. I widziałam na plecach parę kości Jego obnażonych z ciała… Jezus cichy wydawał jęki i westchnienie.
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Każde zdarzenie, jakimkolwiek by nie było, wydaje mi się ciepłym, słonecznym promieniem, wydobywającym się z samego centrum tego nieskończonego słońca w Sercu Trójcy.
Jezu, mój Jezu, Miłości Przedwieczna, najnędzniejsze jestem stworzenie, lecz ufając w moc zasług Twoich pragnę: Ile jest gwiazd na niebie, kropel wody w morzach, ziarnek piasku na kuli ziemskiej, liści na drzewach i kwiatach, różnorodnych istot, żyjących na ziemi i świętych w niebie; chciałabym mieć tyle serc, żeby Cię miłować taką miłością, jaką Sam, mój Najsłodszy Jezu, miłujesz Ojca Niebieskiego.
Cóż my wiemy, jakie tam są plany i zamiary Boże w duszach naszych, w sprawach świata, w naszej pracy? Czy je widzieć będziemy lub wcale nie? – To należy do Boga. Dlatego zaczynajmy zawsze na nowo pracować dla Niego, niczym nie zrażając się.