„Bądź wola Twoja” – musi w pełnym wymiarze stać się wytyczną życia chrześcijańskiego. Musi określać przebieg dnia od świtu do nocy, przebieg roku i całe życie. Wtedy stanie się też jedyną troska chrześcijanina. Wszystkie inne troski Pan weźmie na siebie.
XX/XXI Wiek
Aniela Salawa (bł.): Co to za łaska Boża, że Bóg do człowieka przychodzi
Pragnęła przy mnie umrzeć i żebym ja ją ubrała, toteż się tak stało, bo umierała w niedzielę, co ja czas miała. (…)
Powoli gasło życie w niej. Wiele szczegółów pomijam, bo o tym zeznają jej spowiednicy, jak też co do tego adwokata i tej służby co ją tak wyrzucili jak troszkę śmieci na łopatce wyrzuca się. Na 4 dni przed jej śmiercią zabrali ją do stowarzyszenia św. Zyty — do szpitalika, gdyż nieustannie opieki już potrzebowała. W niedzielę raniutko zaglądam do niej i mówią mi że już jest umierająca. Zaglądam do niej i widzę, że umiera. Jej życzenia się spełniły. Doczekała się nareszcie.
Pragnęła umrzeć na wzór Pana Jezusa — opuszczona, to też mając krewnych i przyjaciół dużo, wszyscy ją opuścili. W oczach miała łzy i nie patrzała nic. Chore obok niej leżące mi mówiły, że w nocy rozmawiała z Matką Najświętszą w te słowa: „Przyszłaś Matuchno Niepokalana, przyszłaś odwiedzić swoje dzieci”; a po raniutkiej Komunii św. te słowa mówiąc: „Co to za łaska Boża, że Bóg do człowieka przychodzi”. O godzinie 4 po południu odeszła na wakacje niebieskie.
Napisałam tak niestarannie ale proszę mi wybaczyć moje błędy bo w nocy piszę, a zresztą taka ja nie umiem inaczej.
(Wspomnienia o Anieli Salawie, 20.01.1930 r. [fragm.], Anna Pachacz)
Faustyna Kowalska (św.): Świętych ślady
Z tęsknotą patrzę na świętych ślady,
Którzy przeszli przez puszczę tę do ojczyzny,
Zostawili mi przykład cnoty i swe rady
I mówią mi – cierpliwości, siostro,
już niedługo spadną więzy.
(Dzienniczek 1304 [fragm.], św. Faustyna Kowalska)
Albert Chmielowski (św.): Złodziej świat
Już nie mogłem dłużej znosić tego złego życia, którym nas świat karmi. Świat, jak złodziej, wydziera co dzień i w każdej godzinie wszystko dobre z serca, wykrada miłość dla ludzi, wykrada spokój i szczęście, kradnie nam Boga i niebo. Dlatego wstępuję do zakonu. Jeżeli duszę bym stracił cóż by mi zostało?
Ojciec Pio (św.): Całą naszą duszą, całym naszym umysłem i całym naszym sercem
Bóg nakazuje nam, byśmy Go kochali nie w takim stopniu, w jakim na to zasługuje, ponieważ zna nasze ograniczenia i nie prosi o coś, czego byśmy nie potrafili, ale nakazuje nam, byśmy Go kochali proporcjonalnie do naszej siły: całą naszą duszą, całym naszym umysłem i całym naszym sercem.
Teresa Benedykta od Krzyża (św.): Zbliżyć się tak, jak to tylko możliwe
Miłość będzie naszym życiem wiecznym i już tu musimy do niej zbliżyć się tak, jak to tylko możliwe. Jezus stał się człowiekiem, aby dla nas być drogą. Co więc należy uczynić? Ze wszystkich sił opróżniać siebie: umartwiać zmysły, pamięć uwalniać od obrazów tego świata i poprzez nadzieję kierować ją ku niebu; umysł ogołocony z naturalnego badania i roztrząsań skierować na Boga w prostym spojrzeniu; wolę w miłości poddać woli Bożej. Łatwo się to mówi, ale pracą całego naszego życia nie osiągnęłoby się celu, gdyby Bóg nie uczynił rzeczy najbardziej istotnej. Musimy jednakże ufać, że nie odmówi swej łaski, gdy wiernie uczynimy „to trochę”, co możemy. A „to trochę”, biorąc bezwzględnie, znaczy dla nas bardzo wiele. Musimy się przy tym strzec, aby nie badać i nie mierzyć, ile już na tej drodze postąpiliśmy. To wie sam Bóg.