
Najbardziej oczywiste argumenty, którymi usiłujemy pozyskać Boga dla naszej sprawy, nie przynoszą nam pokoju wewnętrznego. Czy nie dlatego, że jest w nich zbyt wiele roztropności ludzkiej, która nie wszystko widzi: nie widzi tego, co w całokształcie rzeczy widzi jedynie Bóg. Czy ten brak pokoju nie pobudza do szukania nowych argumentów? — A gdy już człowiek umęczy się tym daremnym wysiłkiem, milknie, jak znużone dziecię, gdy skryje swoją zapłakaną twarz w zwoje szat matki. Doznaje wtedy ulgi.
Gdy ja zamilknę, wypoczywa mój spracowany mózg: wraca pokój. Pozostaje mi jedno do powiedzenia, jak Piotrowi: Panie, Ty wiesz, Ty wszystko wiesz… Pozostaje mi pokorne westchnienie: Ojcze, Ojcze… Matko, Matko… Gdy mnie opuści cała zarozumiałość mej argumentacji i przekonywania Boga, jestem już tylko dzieckiem, które nic nie rozumie, staje się uległe, ciche i pokorne. Pokora przywraca mi pokój umysłu, pokój serca i ufność… Bóg mnie przekonał… Zrzuć troskę swą na Pana… Zaufaj…
(Stefan Kardynał Wyszyński, Zapiski więzienne, pn. 11.10.1954)
(2 głosów, średnio: 1,00 na 1)
W piątek rano po Mszy świętej wstępuję do Karmelu i chcę przed odejściem przesłać wam mój ostatni wyraz pamięci! (…) Nie mówcie, że jestem jakąś smarkulą bez serca, gdyż to Bóg mnie wzywa. On dla mnie wybrał najlepszą cząstkę. Dziękujcie wiec Mu za mnie!
Jezus urodził się po to, by: