Musicie umieć doprowadzić do wojny duchowej, do walki o wieczną koronę tę samą sumiennością, którą posługujecie się w rywalizacjach sportowych. Powinniście przynależeć do tych gwałtowników, którzy zdobywają Królestwo niebieskie (Mt 11,12), ćwiczyć się aby uczynić wasze ciało uległym na pobudzenie ducha, a waszą duszę posłuszną natchnieniu łaski.
XX/XXI Wiek
Ojciec Pio (św.): Bóg jest z duszami
Bóg jest z nami ( z duszami) i to powinno im wystarczyć, by je przekonać i usposobić do stałej gotowości oddania się Jemu, do pełnienia Jego dzieł i służenia Mu ze czcią. Niech się (te dusze) nie martwią o to, czy w jakimś wypadku ich wola oddania się Bogu i pełnienia Jego dzieł ku chwale i czci Jego majestatu da im jakiś pewny, przyjemny i pełen słodyczy skutek, czy to duchowy, czy w odczuciu zmysłowym. To ma zupełnie przypadkowe znaczenie. Tego Bóg udziela duszom słabym, będącym jeszcze (pod względem duchowym) w dziecięcym wieku. Później zabiera (te odczucia) duszom duchowo umocnionym.
Matka Teresa z Kalkuty (bł.):Nie można angażować się wprost w apostolat nie mając w sobie ducha modlitwy
Nie można angażować się wprost w apostolat nie mając w sobie ducha modlitwy. Musimy mieć świadomość jedności z Chrystusem, tak jak On miał świadomość, że stanowi jedno ze swym Ojcem. Nasza działalność jest tylko wtedy apostołowaniem, kiedy zgadzamy się, ażeby Chrystus działał w nas i poprzez nas ujawniając w ten sposób swoją moc, pragnienie i miłość. Musimy dążyć do świętości nie dlatego, że pragniemy świętości, lecz po to, aby Chrystus mógł żyć w swojej pełni w nas. (…)
Ukochać modlitwę – to odczuwać często w ciągu dnia potrzebę modlitwy i zadawać sobie trud modlenia się. Modlitwa otwiera nasze serca, przez co stają się one zdolne do przyjęcia daru ofiarującego się nam Boga. Proście i szukajcie, a wasze serca otworzą się, byście mogli Go przyjąć i zachować jak swoją własność.
(Słowa bł. Matki Teresy zebrane przez Malcolma Muggeridge w „Matka Teresa z Kalkuty”)
Stefan Wyszyński (ks. kard., bł.): Weźmy różaniec do ręki!
Szczególną ufność naszą w czasach dzisiejszych budzi różaniec święty. To pokorne, a tak skuteczne lekarstwo na dni nawet najgroźniejsze. Ilekroć Kościół Boży był w wyjątkowym niebezpieczeństwie, Stolica Apostolska wzywała do modlitwy różańcowej. Różaniec bowiem zrodził się w chwilach niebezpiecznej walki wywrotowych sekt i herezji przeciwko Kościołowi i porządkowi społecznemu. Wszystkim walczącym ludziom Kościół wkładał do ręki różaniec święty. Najwybitniejsi papieże odsyłali walczących z mocami ciemności do różańca. Czynił tak Leon XIII, Papież filozofów i robotników; czynił podobnie Pius XI, Papież świeckich apostołów. W czasach grozy wydawali piękne odezwy, wzywające świat katolicki do modlitwy różańcowej.
Na Konferencji Księży Biskupów u grobu świętego Wojciecha w Gnieźnie z ust prymasowskich padło wezwanie: „Każdy Polak odmawia co dzień swój różaniec!” Jest to wezwanie całej Polski do nowego wysiłku modlitwy!
Im bardziej ludzie są zadufani w sobie, im bardziej grzeszą pychą wobec Boga, tym więcej potrzeba im dla równowagi pokornych środków działania. Różaniec jest modlitwą maluczkich i pokornych. Popatrzcie na te zbielałe wargi staruszek i na drżące palce dziadków Waszych; dla nich najpiękniejszą księgą mądrości jest różaniec, tylko w nim czytać umieją. Zajrzyjcie do szpitali, gdzie w długie noce rozgorączkowane dłonie szukają chciwie w ciemności różańca jako ostatniej deski ratunku. Przypomnijcie sobie przeżycia obozów i więzień, gdzie z ostatniej skibki chleba lepiono różaniec, by nakarmić ducha. Nieustanna, wytrwała, cierpliwa modlitwa różańcowa tych ludzi czyni cuda.
Ale różaniec święty jest również modlitwą najwznioślejszych duchów w Kościele, jest modlitwą teologów, doktorów, myślicieli i świętych. Bo różaniec święty w przedziwny sposób łączy modlitwę myśli i modlitwę warg, gdy każe rozważyć dzieje miłości Chrystusa Pana na ziemi, a jednocześnie każe zdobywać się na anielskie pochwały Maryi, cierpliwie głoszone ustami. W różane płatki pozdrowień anielskich owijamy nasze najlepsze myśli o Panu Jezusie, na wzór Ojca niebieskiego osłaniając Go dziewiczym ciałem Maryi. Różaniec święty jest szczytem prostoty modlitewnej i zarazem szczytem głębi teologicznej, bo zbiega się w nim szept prostaczków z myślą teologów.
Może dlatego różaniec święty jest tak skuteczny, że jest aktem głębokiej pokory i jednocześnie wyznaniem żywej wiary; że oddaje najgłębsze myśli i najprostsze słowa ludzkie dla uwielbienia Trójcy Świętej przez pośrednictwo Maryi; że wieńcem róż jednoczy niemowlęta i ssących, doktorów i uczonych w Piśmie, w jeden modlący się Kościół. Stąd nasze wielkie zaufanie do różańca świętego. Stąd nadzieja, że modlitwa różańcowa do tej „błogosławionej, która uwierzyła”, zniweczy wszystkie herezje i błędy całego świata, a ludziom dobrej woli przyniesie nareszcie uspokojenie we Krwi Chrystusowej.
Z wielką radością, umiłowani w Panu, podejmujemy prymasowskie wezwanie od grobu świętego Wojciecha: „Każdy Polak odmawia co dzień swój różaniec”. (…) Do Was, więc, umiłowani Bracia Kapłani, do Was, Dziatwo mała i droga Młodzieży, do Was, utrudzone Matki i upracowani Ojcowie, do Was, prości i uczeni, zwracam się z gorącym wezwaniem: weźmy różaniec do ręki!
(List pasterski o codziennym odmawianiu Różańca Świętego, 15.08.1947 r. [fragm.], sł. Boży Stefan Wyszyński)
Faustyna Kowalska (św.): Dziękuję Ci, Boże…
+
Dziękuję Ci, Boże, za wszystkie łaski,
Którymi mnie nieustannie obsypujesz,
Które mi świecą jak słońca blaski,
A przez nie drogę pewną mi pokazujesz.
Dzięki Ci, Boże, żeś mnie stworzył,
Żeś mnie powołał do bytu z nicości,
I swe Boskie piętna w nią włożył,
A czynisz to jedynie z miłości.
Dzięki Ci, Boże, za chrzest święty,
Który mnie wszczepił w rodzinę Bożą,
Jest to dar łaski wielki i niepojęty,
Który nam dusze przeobraża.
Dzięki Ci, Panie, za spowiedź świętą,
Za to źródło wielkiego miłosierdzia,
Które jest niewyczerpane,
Za tę krynicę łask niepojętą,
W której dusze bieleją grzechem zmazane.
Dziękuję Ci, Jezu, za świętą Komunię,
W której sam siebie dajesz nam.
Czuję, jak Twe Serce w mej piersi bije,
Jak życie Boże rozwijasz we mnie sam.
Dziękuję Ci, Duchu Święty, za bierzmowania sakrament,
Który mnie pasuje na rycerza Twego
I daje duszy moc na każdy moment,
I strzeże mnie od złego.
Dziękuję Ci, Boże, za łaskę powołania
Do wyłącznej służby Twojej.
Dając mi możność wyłącznego Ciebie kochania —
Wielki to zaszczyt dla duszy mojej.
Dziękuję Ci, Panie, za śluby wieczyste,
Za ten związek czystej miłości,
Żeś raczył złączyć z moim swe Serce czyste,
I zjednoczyłeś me serce ze swoim związką nieskazitelności.
Dziękuję Ci, Panie, za sakrament namaszczenia,
Który mnie umacniać będzie w ostatniej chwili
Do walki i pomoże do zbawienia,
I da siły duszy, byśmy się wiecznie weselili.
Dzięki Ci, Boże, za wszystkie natchnienia,
Którymi dobroć Twoja mnie obsypuje,
Za te wewnętrzne duszy oświecenia,
Co się wypowiedzieć nie da, lecz serce to czuje.
Dzięki Ci, Trójco Święta, za ten ogrom łask,
Którymi mnie nieustannie obsypywałeś przez życie całe,
Wdzięczność ma spotęguje się, kiedy zawita wieczny brzask,
Kiedy po raz pierwszy zanucę na Twoją chwałę.
(Dzienniczek 1286, św. Faustyna Kowalska)
Ojciec Pio (św.): Szanuj go, bądź w stałej bojaźni obrażenia czystości jego spojrzenia.
Och, Rafaelino, jakie pocieszenie, gdy się wie, że jest się zawsze pod opieką niebiańskiego ducha, który nas nie opuszcza (jakie godne podziwu) nawet, gdy napawamy Pana Boga wstrętem! Jakaż miła jest ta doniosła prawda dla wierzącego! Kogo więc lęka się pobożna dusza, która stara się kochać Jezusa, mając zawsze tuż obok tak wspaniałego wojownika? Och, czy on nie był jednym z tych, którzy razem ze św. Michałem Archaniołem bronili czci Pana Boga, walcząc z szatanem i wszystkimi pozostałymi zbuntowanymi duchami i ostatecznie doprowadzili ich do wiecznego potępienia i strącenia ich do piekła?
No cóż, wiedz, że on jest nadal silny wobec szatana i jego wysłanników; jego miłość ani nie osłabła, ani on też nigdy nas nie zawiedzie i zawsze będzie nas bronić. Rozwijaj ten piękny nawyk ciągłego myślenia o nim, ten obok nas jest niebiańskim duchem, który od kołyski aż po grób nie opuszcza nas ani na chwilę, prowadzi nas, broni nas jak przyjaciel, jak brat, jest zawsze dla nas pocieszeniem, a szczególnie w naszych najsmutniejszych chwilach.
Wiedz, Rafaelino, że ten dobry Anioł modli się za Ciebie, ofiarowuje wszystkie dobre uczynki, które spełniasz, Twoje święte i czyste pragnienia. W godzinach, kiedy wydaje Ci się, że jesteś sama i opuszczona, nie narzekaj na brak przyjacielskiej duszy, której możesz się wyżalić i której możesz powierzyć swoje smutki. Na miłość Boską, nie zapominaj o tym Niewidzialnym Towarzyszu, zawsze obecnym, by Cię wysłuchać, zawsze gotowym Cię pocieszyć.
Och, cudowna poufałość, och błogosławiony towarzysz! Och, gdyby wszyscy ludzie mogli zrozumieć ten wielki dar, który Pan Bóg w swej nadmiernej miłości dla człowieka nam przeznaczył, ten dar Niebiańskiego Ducha. Pamiętaj często o jego obecności, musisz utkwić oczy swej duszy w nim, dziękuj mu, módl się do niego, on jest tak szlachetny, tak uczuciowy. Szanuj go, bądź w stałej bojaźni obrażenia czystości jego spojrzenia.
Co to będzie, och, Moja Miła Rafaelino za pocieszenie, kiedy w chwili śmierci, Twoja dusza zobaczy tak dobrego Anioła, który towarzyszył Ci przez życie i był tak hojny w swej matczynej trosce. Och, niech ta przyjemna myśl, skłoni Cię do coraz większego wzrastania w umiłowaniu Krzyża Jezusa; tego chce również Twój dobry Anioł. Oby pragnienie, by ujrzeć tego nieodłącznego towarzysza, wzbudziło w Tobie tę miłość, która usposobi Cię do szybkiego opuszczenia tego ciała.
Och, cóż to za święta i zbawienna myśl, chcieć ujrzeć tego naszego dobrego Anioła. To jest ta myśl, która powinna zmusić nas, abyśmy chcieli opuścić to ciemne więzienie, w którym jesteśmy uwiązani. Och, Rafaelino, dokąd ulatują moje myśli…? Traktuj tego kochanego Aniołka, nie mówię, jako przyjaciela, lecz jako członka rodziny. A mówiąc prawdę, ten Aniołek nie wydaje się ani troszkę być urażony tym moim traktowaniem go. Jaki on jest kochany, a jaki dobry.
(św. Ojciec Pio, [fragm.] List z dn. 20.04.1915r. do Rafaeliny Cerase)