Pierwszy raz kiedy doświadczyłam jednego z tych zachwyceń, którym towarzyszą wizje, zdało mi się, że nagle zobaczyłam naszego Pana, niosącego ciężki krzyż i że On zaprosił mnie do dzielenia z nim tego cennego skarbu. Zostało mi to dane do zrozumienia nie za pośrednictwem słów, ale jakimś rodzajem wewnętrznego zakomunikowania. W tym samym momencie odczułam skrajne pragnienie cierpienia.
Nauczył mnie On tego, co następuje: został mi ukazany każdy rodzaj cierpienia, a w tej samej chwili wszystkie one były przemienione w najcenniejsze klejnoty, a wszystkie one układały się na kształt krzyża. Jednocześnie dano mi zrozumieć, że nasz Pan pragnął ode mnie czystego cierpienia; po czym natychmiast zniknął mi z widoku. Gdy odzyskałam zmysły, odczuwałam wielki ból w sercu, który nigdy już mnie nie opuszcza od tego czasu; co więcej zachowałam tak żarliwe pragnienie cierpienia, że byłabym gotowa przejść przez każdy ból i udrękę, jakie można sobie tylko wyobrazić. Zawsze od tego czasu powtarzałam sobie, że krzyżom i próbom powinno przypisywać się wartość cennych kamieni i powinno się je uważać za wielkie przywileje.
(Sprawozdanie duchowe, św. Weronika Giuliani)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
W Jerozolimie, w owym najwspanialszym dziele Salomona był ołtarz, który właśnie służył do spalania kadzidła. Nieco wyżej wskazaliśmy, że serce człowieka jest ołtarzem. Czyż z niego nie powinno nieustannie wznosić się przed oblicze Pana najwonniejsze kadzidło? Mam na myśli modlitwę. Do niej zachęca nas Apostoł, mówiąc: Bez przerwy się módlcie (1 Tes 5,17). Niewątpliwie, za najbardziej opustoszałą można uważać tę mistyczną świątynię Boga, w której nie spala się kadzidła ustawicznej modlitwy. Należy więc modlić się myślą, słowem, westchnieniami i łzami. Takim też słodkim zapachem modlitwy należy usunąć wszystko, cokolwiek jest w nas cuchnącego. Najlepiej poleca to św. Bernard: „Gdziekolwiek będziesz, módl się w swoim sercu. Jeśli będziesz daleko poza kaplicą, nie szukaj specjalnego miejsca, ponieważ ty jesteś miejscem modlitwy. Jeśli będziesz w łóżku lub w innym miejscu, módl się, a tam będzie świątynia”.
(Polub jako pierwszy)
Aczkolwiek doznajesz najgłębszego skupienia i oddajesz się najwznioślejszej modlitwie, nie wolno ci jednak nigdy tracić z oczu i pamięci najświętszej Męki Jezusa Chrystusa i konieczności naśladowania Jego cnót. One to bowiem stanowią właściwe wrota wiodące duszę do najściślejszego zjednoczenia z Bogiem, wewnętrznego skupienia i najwznioślejszej kontemplacji.