Po tym jak Bóg w swojej dobroci pozwolił by Dusza błąkała się przez chwilę pośród rzeczy tego świata, aż do czasu gdy stała się napełniona wstrętem (gdyż szybko przekonała się z doświadczenia, że takie rzeczy nigdy nie mogą jej zadowolić; ale przeciwnie, każdego dnia stawały się coraz bardziej przykre), ten miłosierny Bóg wysłał światło, które przeniknęło jej intelekt i ukazało jej wszystkie błędy i niebezpieczeństwa w które wpadła i z których jedynie Bóg mógł ją wyzwolić. Gdy tylko spostrzegła gdzie się znalazła i jaką ścieżką podążała, i że śmierć ciała była po jednej stronie, a śmierć duszy po drugiej, a ona sama pośród tak wielu wrogów, którym pozwoliła się prowadzić niczym zwierzę na rzeź, a co więcej nawet wydawała się podążać swoja drogą radośnie, dopadło ją przerażenie i z głębokim i żałosnym westchnieniem zwróciła się do Boga, i błagała Go najlepiej jak potrafiła.
Dusza: O nieszczęsne stworzenie, którym jestem! Kto wyzwoli mnie od całej tej nędzy? Sam Bóg jedynie jest w stanie: Domine, fac ut videam lumen! Panie spraw bym ujrzała światło!, bym mogła wydostać się z tych sideł.
Nie prędzej niż skierowała ona swoje myśli ku Bogu i przyzywała Jego pomocy – bez której widziała, iż nie miała mocy się poruszyć, ale mogła jedynie przechodzić od złego w gorsze – kiedy nagle jej ufność ku Niemu stała się mocna i to tak, że pozwoliła Mu przeprowadzać Jego własną wolę w taki sposób i tak dalece jak się Jemu podoba, i dodała:
Dusza: Odtąd wszystko co mi się przydarzy przyjmę jakby z dobrotliwej ręki Boga, za wyjątkiem moich grzechów, gdyż co do nich to wszystkie one są moimi własnymi; popełnianie ich jest zawsze sprzeczne z Bożą wolą i dlatego są one wyłączną naszą własnością; nic nie jest nasze poza dobrowolnym grzechem.
To mocne postanowienie, podjęte przez Duszę przed Bogiem, było sekretne i uczynione jedynie we własnym duchu, bez żadnych zewnętrznych przejawów. Teraz, gdy Bóg widzi, że człowiek nie ufa sobie samemu, i kładzie całą swoją ufność w Opatrzności, natychmiast wyciąga On swoją świętą rękę by mu pomóc. Zawsze stoi On przy naszym boku, puka, i jeśli Mu otworzymy, wchodzi; wygania naszych wrogów jednego po drugim i przywraca Duszy jej chrzcielną szatę niewinności; a wszystko to przeprowadza Bóg różnymi drogami i sposobami, działając wedle stanu w jakim odnajduje on swoje stworzenie.
(Duchowy dialog pomiędzy duszą, ciałem, miłością własną, duchem, człowieczeństwem i Panem Bogiem, I, 7, św. Katarzyna z Genui)
(2 głosów, średnio: 1,00 na 1)
1. Wielmożny Panie Ludwiku, drogi w Chrystusie. Swoją cierpliwością uratujecie wasze dusze. Jaką korzyść będzie miał bowiem człowiek, jeżeli pozyska cały świat? Wydaje mi się, że możecie mnie zrozumieć, jesteśmy jak ziarno zasiane między kamieniami, to znaczy pochodzimy z tych, którzy wierzą przez jakiś czas, ale w godzinie pokusy ulegają.
O błogosławiona rano, zadana przez Tego, który tylko umie leczyć! O szczęśliwa i wielce szczęśliwa rano, boś została zadana jedynie dla uszczęśliwienia i twój ból jest uszczęśliwieniem i rozkoszą dla duszy zranionej! Wielka jesteś o rozkoszna rano, bo wielki jest Ten, kto cię zadał. Wielkim jest twe uszczęśliwienie, bo bezmierny jest ogień miłości, który odpowiednio do twej zdolności i wielkości cię uszczęśliwia. O błoga więc rano, i o tyle wznioślejsza i słodsza, o ile głębiej do wnętrza duszy wniknął Twój żar i wypalił wszystko, co można było wypalić, aby dać szczęście takie, jakie tylko dać można!