Przez zachwycenia, objawienia nie idziemy zwykle do Boga, nie obcujemy z Nim. Najczęściej zbliżamy się do Niego, jak powiada św. Matka nasza Teresa [od Jezusa], przez Jego przyjaciół (Droga Doskonałości, 7,4), a święci są przyjaciółmi Boga; podnosili się oni tu na ziemi przez wiarę ku niebu, trzymali się ręki Bożej przez ufność i kochali Go nie tylko siłą uczucia, ile siłą uczynków, pełniąc Jego wolę, objawioną sobie w przykazaniach Boskich, w prawach Kościoła i obowiązkach własnego stanu.
Z tymi przyjaciółmi Boga bliżej nam do Boga niż przez nasze własne wzloty, bo oni, jak Rafał Tobiasza (por. Tb 4 n.), prowadzą nas przez to życie drogą przez siebie już doświadczoną: znają niebezpieczeństwa, podają lekarstwa, niweczą siłę szatana czyhającego na naszą zgubę, pomnażają w nas majątek dóbr Boskich, to jest wiary, ufności i każą nam nie bawić się miłością, lecz pełnić miłość Boga i bliźniego okazaniem uczynku.
Przy boku tych świętych widzimy słabość naszą, lecz czujemy także moc i skuteczność łaski, zachęcając się widokiem naszych przyjaciół nam pokrewnych i rodem, i stanem i skłonnościami natury. Mogli oni, możemy i my! Takie obcowanie ze świętymi podnosi nas do Boga, łączy nas z Nim i sprawia, że nasze obcowanie jest ciałem wprawdzie na tej brudnej ziemi, lecz duchem jest w niebie.
(Współżycie nasze ze świętymi, Głos Karmelu 1931 [fragm.], Anzelm od św. Andrzeja Corsini)