Wielkość ludzkiego serca mierzy się jego podejściem do cierpienia, gdyż jest ono odciskiem pozostawionym przez kogoś, kto człowiekiem nie jest. Nawet kiedy wydostaje się z nas, aby zagłębić swoje przeszywające ostrze w świadomości, to zawsze wbrew początkowemu zapałowi i spontanicznemu życzeniu jego akceptacji. Jak by nie było ono przewidywalne, jak bardzo byśmy nie byli zdecydowani, wystawić się na jego razy, spragnieni i zafascynowani jego surowym i ożywczym pięknem, zawsze jest czymś obcym i dokuczliwym, zawsze jest inne niż to, na które czekaliśmy, a w oczekiwaniu tym nie można zapanować nad strachem, nawet jeśli zdecydowanie stawia mu się czoła, pragnie go i lubi. Cierpienie zabija w nas coś, aby zaszczepić coś innego, co nie pochodzi od nas.
Ukazuje nam skandal naszej wolności i racji bytu: nie jesteśmy tym, czym byśmy chcieli. Ażeby chcieć tego, czym jesteśmy, czym być powinniśmy, musimy zrozumieć i zaakceptować jego dobrodziejstwa i płynącą z niego naukę. Tak więc nasze cierpienie, to jak boskie nasienie, jak ziarno pszenicy, które musi umrzeć, zanim wyda owoc. Jest niezbędnym początkiem większego dzieła. Kto nigdy przez coś nie cierpiał, nie zna tego ani nie miłuje.
(Nieruchoma podróż aut. Jean Jacques Antier [fragm.], sł. Boża Marta Robin)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1) 
(Polub jako pierwszy)
Nigdy nie pytaj mnie co zamierzam zrobić. Sama tego nie wiem. Robię to, czego sobie życzy Bóg. Nie mam żadnych planów, chcę tylko wypełniać Jego wolę, a co jest najbardziej zadziwiające, to że Nasz drogi Pan prawie zawsze nakazuje mi przeciwieństwo tego, co bym zrobiła, gdybym kierowała się własnym sercem.
Wśród wszystkich dobrodziejstw, jakie mi wyświadczyła przyjaźń świętego brata Kwintyliana, to bodaj jest największe, że ciebie, nieznanego mi osobiście, złączył ze mną duchowo. Któż by bowiem nie miłował tego, który pod płaszczem żołnierskim i strojem wojskowym wykonuje uczynki Proroków i jako człowiek wewnętrzny, który ukształtowany jest na podobieństwo Stwórcy, przewyższa człowieka zewnętrznego, po którym czego innego należy się spodziewać. Dlatego też pierwszy zapraszam do wymiany listów, żeby częściej mieć sposobność odpisywania, a przez to w ogóle śmielej pisać.
Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka i narodu jest przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się przecież z zagrożenia. Lękamy się, że grozi nam cierpienie, utrata jakiegoś dobra, utrata wolności, zdrowia czy stanowiska. I wtedy działamy wbrew sumieniu, które jest przecież miernikiem prawdy. Przezwyciężamy lęk, gdy godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w imię wyższych wartości.