
Beata solitudo (Błogostawiona samotności). Czuję się w tej celi, jak u siebie w domu. Jak dotąd, nie znudziłem się. Wręcz przeciwnie. Jestem sam, to prawda, ale nigdy jeszcze Pan nie był mi tak bliski jak teraz. Chciałbym krzyczeć z radości, bo On znów, w całej swej pełni, sprawił, że odnalazłem Go, nie wychodząc do ludzi i bez przychodzenia ludzi do mnie.
Bóg jest moim jedynym schronieniem, czuję się chroniony i szczęśliwy. Pozostanę tutaj na zawsze, jeśli On tak zadecyduje. Rzadko bywało, abym czuł si tak szczęśliwy i zadowolony.
T.B.
Scheveningen, 27 stycznia 1942 r.
(św. Tytus Brandsma, Bierz każdy dzień, jak tylko przyjdzie… [fragm.])
(3 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Nieraz myślałam, Panie mój, jak to smutno, że Ciebie nie można widzieć i że serce przepełnione uczuciem miłości, lęku lub trwogi nie może przytulić się do Ciebie i tam znaleźć to uciszenie, upewnienie, którego serce potrzebuje. Ale wczoraj i dzisiaj doświadczyłam tego, że chociaż Cię nie widzę oczyma ciała, ani do Człowieczeństwa Twego przytulić się nie mogę, gdy w duchu rzuciłam się do nóg Twoich i objęłam je, takiego doznałam nasycenia, takiego szczęścia, takiej pełności, jak gdybym do Ciebie tu na ziemi żyjącego tuliła się (…) Z Osoby Twej Boskiej płynęła łaska oczyszczenia, uświęcenia, zbawienia.
Przebiegłem ten świat, zobaczyłem świat, widziałem świat! I tylko jednego nauczyłem się w świecie: nie można w nim znaleźć szczęścia. Szczęście! Aby je znaleźć, przebyłem miasta i królestwa (…). Szukałem w bogactwie, w podnieceniu grą, w pomysłach literatury romantycznej, w przygodach życia, w zaspokojeniu nieumiarkowanej ambicji. Szukałem szczęścia w sławie artysty, w towarzystwie znanych ludzi, we wszelkich przyjemnościach zmysłów i ducha. Wreszcie szukałem w wierności przyjaciół – mój Boże, gdzież ja nie szukałem! (…) Posłuchajcie! Znalazłem to szczęście! Posiadłem je. Z mojego serca przelewa się radość. Na czym polega szczęście? Tylko sam Bóg może ukoić tęsknotę ludzkiego serca. Maryja ofiarowała mi tajemnicę Eucharystii. I poznałem: Eucharystia jest życiem, jest szczęściem! Nie mam już żadnej innej matki niż Matka Pięknej Miłości, Matka Eucharystii. To Ona podarowała mi Eucharystię – i Ona skradła mi serce. Wiecie, dlaczego zostaje się mnichem? Żeby oddać tę zapoznaną miłość!
Nareszcie, oto nadeszła godzina Pana, aby otworzyć przed Siostrą furtę. To znak, że Bóg otwiera Ci bramę do Nieba! Podzielam Twoją radość, lecz mam jeszcze coś do powiedzenia. Oto jaki posag powinien koniecznie wejść z Tobą do klasztoru: koszula, habit, welon. Koszula oznacza pokorę. Habit oznacza miłość i łagodność. A welon oznacza, że trzeba mieć oczy zamknięte na wszystkie rzeczy ziemskie. Bóg sam wystarczy! Oto trzy cnoty, o które Bóg Cię prosi: pokora, miłość i łagodność oraz cierpliwość. Wtedy będziesz doskonała i Niebo będzie dla Ciebie otwarte.
Gdy weszłam za klauzurę, miałam w sobie więcej obaw niż zapału. Nie odczuwałam tej radości, jaka wprawiała w zachwyt inne siostry. Zgodziłam się na to życie chętnie i bez żadnej trudności, bo je wybrałam przez posłuszeństwo. Od tego czasu upłynął już cały miesiąc, a ten okres wydaje mi się tak krótki! Gdy się jest szczęśliwym, czas mija szybko. Tak jest i ze mną – dlatego tracę poczucie czasu.
(Polub jako pierwszy)