Jakże różne są drogi, którymi Pan prowadzi dusze! W życiu świętych dostrzegamy, że wielu nie pozostawiło po sobie nawet najmniejszej pamiątki, żadnego pisma. Inni, jak święta nasza Matka Teresa, przeciwnie, wzbogacili Kościół swymi wzniosłymi objawieniami, nie lękając się wyjawiać tajemnic Króla, aby tylko dusze lepiej Go poznały i mocniej ukochały. Którzy z tych świętych są milsi Dobremu Bogu? Mnie się zdaje (…), że zarówno jedni, jak i drudzy, ponieważ wszyscy oni postępowali pod działaniem Ducha Świętego, a Pan rzekł: Szczęśliwy sprawiedliwy, bo pozyska dobro (por. Iz 3, 10)
(Rękopis C, 2r [fragm.], św. Teresa od Dzieciątka Jezus).
(Polub jako pierwszy)
Przez zachwycenia, objawienia nie idziemy zwykle do Boga, nie obcujemy z Nim. Najczęściej zbliżamy się do Niego, jak powiada św. Matka nasza Teresa [od Jezusa], przez Jego przyjaciół (Droga Doskonałości, 7,4), a święci są przyjaciółmi Boga; podnosili się oni tu na ziemi przez wiarę ku niebu, trzymali się ręki Bożej przez ufność i kochali Go nie tylko siłą uczucia, ile siłą uczynków, pełniąc Jego wolę, objawioną sobie w przykazaniach Boskich, w prawach Kościoła i obowiązkach własnego stanu.
Święci są to wybrani słudzy Pana Boga, którzy za Jego łaską a swoją pracą wzbili się tu na ziemi na wysoki szczebel doskonałości, w Niebie zaś posiedli za to koronę nieśmiertelności. Teraz cieszą się oni widzeniem Boga, zanurzają się w oceanie Jego światła i miłości, i wielbią Jego Majestat wołając, jak mówi św. Jan w księdze Objawienia, głosem wielkim: Zbawienie Bogu naszemu, który siedzi na stolicy, i Barankowi. Ponieważ tedy Bóg sam ich wyniósł i w nich własne dary ukoronował, toż słuszne, aby każdy chrześcijanin, każdy zwłaszcza kapłan, oddawał im cześć należną, bo w nich czci Boga samego.
Na kształtowanie duchowości o. Maksymiliana wielki wpływ mieli jego ulubieni święci. W celi na klęczniku, już w czasach seminaryjnych, miał stale obrazek jakiegoś świętego, któremu objawiała się Niepokalana. Usiłował wykryć tajemnicę ich serc, która związała ich z Matką Bożą. Szczególną cześć miał do św. Gemmy Galgani, św. Teresy od Dzieciątka Jezus i św. Józefa Cottolengo, zanim jeszcze zostali wyniesieni na ołtarze. Żywotu Gemmy pt. „Głębie duszy” nie wypuszczał wprost z rąk. Ta święta nauczyła go, że najkrótszą drogą do nieba jest posłuszeństwo woli Bożej i że Bogu trzeba dać miłość bez granic. Z „małą świętą” miał o. Kolbe „konszachty” jeszcze jako młody kapłan. Obiecał brać w każdej Mszy św. „memento” o jej wyniesienie na ołtarze, prosząc w zamian, by starała się o jego dzieło misyjne. Porywał go jej maksymalizm apostolski i jej droga dziecięctwa duchowego, którą odtworzył w nieco innym wydaniu – całkowitego oddania się Niepokalanej.
Gdy mowa o świętych, oczy nasze spoglądają w górę, w niebo, gdzie widzą przez światło wiary rzesze przyjaciół Bożych, kochających i kochanych, nieskończenie szczęśliwych widzeniem Boga i wzajemnym współżyciem przy Jego stole (Por. Łk 12,37; 22,30) razem ze swym Królem, Jezusem Chrystusem i razem ze swą Królową, Maryją. W niebie są wszyscy świętymi, bo tam nic skalanego nie wejdzie (por. Ap 21,27), są pełni Boga i we wszystkich Bóg sobie podoba i ma ich zapisanych w księdze żywota (por. Dn 12,1; Flp 4,3; Ap 3,5; 21,27).
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)