Są święci smutni i święci radośni; tacy, którzy doszli do wyższego stopnia świętości nie robiąc nic, poza pełnieniem swoich obowiązków, i tacy, którzy strawili swoje życia na czuwaniach, pokutach i udrękach, żeby się uświęcić.
Zło, jakie niesie za sobą ta głupia zarozumiałość, chcenie, aby wszyscy byli tacy, jak nam się podoba, gdy jednocześnie sami nigdy nie chcemy zaprzestać być takimi, jakimi jesteśmy, jest trudna do oszacowania. Nie przystoi komuś, kto ma choć niewielką znajomość spraw duchowych, nie tolerować u bliźnich najdrobniejszych błędów, gdy zarazem domaga się, żeby jemu wybaczano największe.
Domaganie się by bliźni nas wspierał kiedy chcemy, a nas żeby zostawiono w spokoju, a gdy się nam już zakłóca spokój, żeby to było o godzinie, w dniu i o czasie, który nam odpowiada, jest bardzo powszechną ślepotą.
(św. Piotr Poveda, Myśli z lat 1916 i 1917, www.institucionteresiana.org)
(3 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Pan powiedział do niej [bł. Doroty z Mątowów]: (…) Twoje życie nie tylko przed innymi ludźmi, lecz także przed tobą było niejako ukryte. Ile zaś tobie dozwolone jest o nim wiedzieć, tyle może być przekazane do wiadomości innych, jednak na miarę mej zgody.
Sądzę, że powinno się zaznaczać wady, które mieli święci, i wskazywać środki, których używali, by się z nich poprawić. To by i nam się przydało. Dowiedzielibyśmy się, jak się należy do tego brać. Lecz mówi się tylko o ich objawieniach lub o cudach, których dokonali. To nie może służyć do naszego postępu.