Dobroć moja czyni tak, aby szczodrzej darzyć bogactwami duchowymi duszę sprawiedliwego, który dla miłości mojej wyzuł się dóbr doczesnych, wyrzekając się świata, rozkoszy jego i woli własnej. Ci, którzy wzbogacają swą duszę i rozszerzają w ten sposób swe serce w przepaści mojej miłości, tracą wszelki niepokój o siebie do tego stopnia, że nie troszczą się nie tylko o dobra doczesne, lecz nie mogą nawet myśleć o sobie. Wtedy Ja biorę w ręce ster ich spraw duchowych i doczesnych. Poza Opatrznością ogólną, otaczam ich szczególną opieką; łaskawość mego Ducha Świętego staje się ich służebnicą i służy im. Pamiętasz, że czytałaś w żywotach Ojców pustelników o tym świętym człowieku, który wyrzekł się wszystkiego i siebie samego, dla chwały i sławy imienia mojego. Ponieważ był chory, łaskawość moja, która czuwała nad nim, zesłała mu anioła, aby go pielęgnował i dbał o potrzeby jego. Ciało było zabezpieczone od nędzy, gdy dusza trwała w niewymownym weselu i słodyczy, obcując z aniołem.
(…)
O jakże szczęśliwa jest ta dusza, która przebywając jeszcze w ciele śmiertelnym, kosztuje nieśmiertelnego dobra! Przyjmuje wszystko z czcią; ręka lewa nie ciąży jej więcej niż prawa: przyjmuje jednakowo udrękę i pociechę, głód i pożywienie, pragnienie i napój, zimno i ciepło, nagość i szatę, życie i śmierć, cześć i zniewagę, smutek i radość. Zawsze jest silna, spokojna, niewzruszona; bo ugruntowana jest na skale żywej. Ujrzała w świetle wiary, z niezachwianą nadzieją, że wszystko daję w tej samej myśli, dla zbawienia waszego, i przewiduję wszystko. W wielkich próbach daję wielkie męstwo i nie nakładam nigdy większego ciężaru, niż dusza unieść może, chyba, że gotowa jest i chce przyjąć go od miłości mojej. Krew Syna mego dowiodła, że nie chcę śmierci grzesznika, lecz chcę, aby się nawrócił i żył (por. Ez 33,11). Dlatego, aby żył, zsyłam mu to, co go spotyka.
Tę prawdę poznaje dusza, która wyzuła się z siebie i przeto znajduje powód radości we wszystkim, co widzi lub czego doznaje w sobie i w innych. Nie boi się utracić rzeczy małych, bo przez światło wiary upewniona jest co do rzeczy wielkich, o których mówiłem ci na początku tej rozprawy. O, jakże chwalebne jest to światło najświętszej wiary, w którym ujrzała, poznała i ciągle poznaję mą prawdę. Światło to pochodzi od Ducha Świętego, dobrego służebnika: jest to światło nadprzyrodzone, które dusza otrzymuje od mej dobroci, rozwijając światło przyrodzone dane jej przeze Mnie.
(Dialog o Bożej Opatrzności [fragm.], św. Katarzyna ze Sieny)
(Polub jako pierwszy)
Ufam, że ksiądz się za mnie modli, czy tak? Jak jest ciężko sprawiać ból tym, których kochamy, ale to dla Niego! Gdyby On mnie nie wspierał, w pewnych chwilach pytam się, co by się ze mną stało? Ale On jest ze mną, a z Nim mogę wszystko. Dobrze jest zagubić się, zniknąć w Nim. Wtedy dobrze czujemy, że jesteśmy tylko maszynką, którą On wprawia w ruch, bo On jest Wszystkim! Stąd oddaję się i całkowicie powierzam temu Boskiemu Oblubieńcowi. Jestem spokojna, bo wiem, komu zawierzyłam. On jest wszechmocny. Niech więc kieruje wszystkim, jak Mu się podoba. Ja chcę tylko tego, czego On chce, pragnę tylko tego, czego On pragnie. Proszę Go tylko o jedno: abym miłowała Go z całej duszy, lecz miłością prawdziwą, mocną i wielkoduszną! (…) Wydaje mi się, że nic nie może odłączyć mnie od Niego, jeżeli coś czynię tylko dla Niego, zawsze w Jego obecności, pod Jego boskim wejrzeniem, które przenika duszę na wylot. Nawet wśród świata można Go słyszeć w ciszy serca, które chce należeć tylko do Niego!
Mój Boski Mistrzu, dokonałam wyboru!… Wolę cierpieć z Tobą aż do śmierci, niż cieszyć się choć przez chwilę z tymi, którzy Cię znieważają i opuszczają… Rozważyłam szeroką drogę… Oceniłam wartość nietrwałych bogactw tej ziemi… Zmierzyłam trwałość jej ulotnych przyjemności… Zbadałam jej próżne szczęścia i przemijającą chwałę. Widziałam te wspaniałe kwiaty, pod którymi rosną ciernie wyrzutów sumienia i rozczarowania z powodu cierpienia. Dzięki Twojemu Boskiemu światłu wszystko zrozumiałam!… I odwracając wargi od zatrutego kielicha, zawołałam z Mędrcem: Marność nad marnościami, wszystko na ziemi jest marnością, prócz miłości Boga i służenia Mu.
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1) 
Cóż my czynimy? Ach, czemuż, o moja duszo, trwamy w staraniach daremnych? Pojawiają się oto osoby bez pouczenia i doktryny, mężczyźni i kobiecinki, i w ekstazie porywają niebo. My natomiast, z całą naszą erudycją, ach, zagłębiamy się w piekło, podczas gdy serca gubią się nam pośród marnych myśli. Uważamy siebie za mądrych, a przecie wielcy z nas głupcy. I oto wieśniacy i kobiety, bardziej przykładem niż słowem, uczą nas pogardy dla spraw ludzkich, wynikającej wprost z Chrystusa. To my jesteśmy głupcami, co gonią za głupstwem tej ziemi, niby ucząc innych go unikać; wysławiamy łaskę wiekuistą, a gonimy za dobrem dnia jednego.