O bezlitosny żołnierzu! O, serce żelazne! Czy mało zniosło to Ciało przed zgonem, że jeszcze po śmierci się nad nim pastwisz? Jak wielkiej i nieubłaganej trzeba nienawiści, żeby się mścić na nieprzyjacielu nawet i wtedy, gdy już na naszych oczach skonał? Podnieś swój okrutny wzrok i spójrz na tę martwą twarz, na zawarte oczy; na opuszczoną głowę, na siną bladość śmierci malującej się na policzkach — będziesz twardszy od stali, od diamentu, nawet od siebie samego, jeśli się nie zatrzymasz!
A jednak zbliża się potworny żołnierz z dzidą w ręku i topi ją w nagim boku Zbawiciela. Uderzenie było tak silne, że cały krzyż się zatrząsł, a z rany popłynęła krew i woda na obmycie grzechów świata.
O, rzeko błogosławiona, co wypływasz z Raju i w biegu swym nawilżasz całą ziemię! O, rano Boku Najświętszego, którą ci zadała miłość raczej niż okrutne żelazo! O, bramo niebieska, której otwór oświeca raj cały! O, schronienie najpewniejsze! O, wieżo warowna! O, świątynio sprawiedliwych! O, ucieczko grzeszników! O, gniazdo trwożliwych gołębi! O, łoże kwieciste kochanki Salomonowej! O, rano droga boku, raniąca serca pobożne! O, rano, której żądają sprawiedliwi! O, różo niewypowiedzianej piękności! O, rubinie nieoszacowany! O, przedsionku Serca Jezusowego! O, świadku Jego miłości i zadatku życia wiecznego!
(Traktat o modlitwie [fragm.], św. Piotr z Alkantary)