
[Dusza, odpowiadając Miłości Własnej, mówi:]
— Jednak już wiem, że w tym świecie nie ma pokarmu który jednakowo by nam odpowiadał. Zostawiliśmy Niebo, gdzie znajduje się mój pokarm, bardzo daleko za sobą.
Czy kiedykolwiek odnajdę drogę powrotu do niego? Tego dnia, w którym zadowoliliśmy się światowymi przyjemnościami, Bóg zamknął przed nami te drzwi, zostawiając nas na łasce naszych pożądań. Zagubieni i w zasadzie zrozpaczeni, zwracamy się teraz do Niego z uwagi na korzyść, jaką możemy dzięki Niemu uzyskać, a nie z czystej miłości, jak On by raczej wolał.
Gdy rozważam co utraciłam podążając za tobą,
nieomal wpadam w rozpacz. Sprawiedliwie zasługuję na to, by być wzgardzoną przez Boga,
przez ciebie, przez piekło i przez świat. Podążając za tobą, o którym myślałam, że jesteś tym, kto może mi pomóc w moich potrzebach, stałam się rzeczą z tego świata. Nigdy nie znalazłam pokoju, którego szukałam, mimo posiadania wszystkiego, czego tylko na ziemi mogłam pragnąć; a wszystkie twoje pożądania i radości nasiliły mój niepokój.
Wciąż jednak trwałam w tym zamieszaniu, mając nadzieję na światową przyszłość, która zaspokoi moje łaknienie. W zgadzaniu się na pragnienia Ciała, pod pozorem tego co konieczne — które to przekonanie prowadziło wprost do czynienia koniecznym tego co zbyteczne — w bardzo krótkim czasie wplątałam się w sidła grzechu. Stałam się jałowa i ciężka, stałam się rzeczą tej ziemi. Głody i pokarmy Ciała i Miłości Własnej stały się moimi; a Ty, Miłości Własna, tak ściśle przywiązałaś się do mnie i do Ciała, że nieomal się udusiłam. Z powodu mojej ślepoty jedyne dobro mi pozostawione, wyrzuty sumienia, nie trwało we mnie długo. Nie przestawałam gubić siebie w rzeczach, które przynosiły mi wstyd, a na miarę jak oddalałam się dalej i dalej od Boga, moje niezadowolenie wzrastało proporcjonalnie.
Wzdychałam z pragnieniem, nie wiedząc czym było to, czego szukałam — a był to podszept, instynkt Boga, który miałam z natury. Bóg, który jest samą dobrocią, nie opuszcza swoich stworzeń. Często posyła im jakiś znak albo słowo, które, jeśli tylko człowiek zważa na nie, pomoże mu, ale jeśli je odrzuci, jego stan będzie jeszcze gorszy.
Tak przez moją niewdzięczność pogłębiłam swój grzech, czerpiąc z niego przyjemność i nawet chlubiąc się nim. Im więcej łaski otrzymywałam, tym bardziej zaślepiona i zdesperowana się stawałam. Gdyby Bóg nie pospieszył mi z pomocą przepadłabym. Nieszczęsna ja, któż mógłby mnie zbawić jeśli nie sam Bóg?
Pozwalając tym sposobem, by Dusza wyczerpała się w jałowym poszukiwaniu, Bóg oświecił ją. Dusza zdała sobie sprawę ze swoich błędów i niebezpieczeństw, w które wpadła oraz że jedynie Bóg mógł ją uwolnić. W pełni już w tym punkcie świadoma duchowej i cielesnej śmierci, w obliczu których stanęła oraz tego, że stała się jak zwierzę, z własnej woli prowadzone na rzeź, Dusza pogrążyła się w przerażeniu. Zwracając się do Boga najlepiej jak potrafiła powiedziała:
Domine fac ut videam lumen, abym mogła wydostać się z sideł moich wrogów.
Dusza złożyła całą swoją ufność w Bogu, pozwalając Mu, by czynił to, co chce. Aż odtąd — powiedziała dusza — uważam wszystko co mnie spotka, poza grzechem, za pochodzące z ręki Boga. Mój jest jedynie grzech oraz wszelkie zajmowanie się sobą.
Widząc jak stworzenie traci wszelką ufność w sobie i zwraca się do Niego, Bóg przychodzi mu z pomocą. On jest gotowy by zapukać do drzwi duszy, a kiedy one zostają dla Niego otwarte wchodzi do środka i wyrzuca na zewnątrz wszystkich swoich wrogów i przywraca Jego stworzeniu jego pierwotną niewinność. Czyni to na różne sposoby, w zależności od tego co uzna za odpowiednie.
(św. Katarzyna z Genui, Dialog między Duszą, Ciałem, Miłością Własną, Duchem, Człowieczeństwem i Panem Bogiem [fragm.])
(9 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Po tym jak Bóg w swojej dobroci pozwolił by Dusza błąkała się przez chwilę pośród rzeczy tego świata, aż do czasu gdy stała się napełniona wstrętem (gdyż szybko przekonała się z doświadczenia, że takie rzeczy nigdy nie mogą jej zadowolić; ale przeciwnie, każdego dnia stawały się coraz bardziej przykre), ten miłosierny Bóg wysłał światło, które przeniknęło jej intelekt i ukazało jej wszystkie błędy i niebezpieczeństwa w które wpadła i z których jedynie Bóg mógł ją wyzwolić. Gdy tylko spostrzegła gdzie się znalazła i jaką ścieżką podążała, i że śmierć ciała była po jednej stronie, a śmierć duszy po drugiej, a ona sama pośród tak wielu wrogów, którym pozwoliła się prowadzić niczym zwierzę na rzeź, a co więcej nawet wydawała się podążać swoja drogą radośnie, dopadło ją przerażenie i z głębokim i żałosnym westchnieniem zwróciła się do Boga, i błagała Go najlepiej jak potrafiła.
Widzę, że cokolwiek jest dobrego we mnie, w każdym innym stworzeniu lub w świętych, jest prawdziwie od Boga; jeśli, z drugiej strony, popełnię jakieś zło, to ja sama je czynię, i nie mogę oskarżyć za nie diabła, ani żadnego innego stworzenia; to jest całkowicie dzieło mojej własnej woli, inklinacji, dumy, samolubstwa, zmysłowości i innych złych dyspozycji. Bez pomocy Boga nigdy nie mogłabym uczynić żadnej dobrej rzeczy. Jestem tak tego pewna, że nawet gdyby wszyscy aniołowie przyszli z nieba i mówili mi, że jest we mnie coś dobrego, nie uwierzyłabym im.
Jest oczywistym, że bunt ludzkiej woli względem woli Bożej stanowi grzech i w miarę trwania tego buntu, wina człowieka utrzymuje się. Tak więc wina tych którzy są w piekle, po tym jak opuścili to życie z wolą trwającą w uporze, nie jest odpuszczana, ani nie może być, gdyż już dłużej nie mają możliwości zmiany. Gdy to życie kończy się dusza pozostaje na zawsze utwierdzona w dobru lub złu odpowiednio do tego, jak ona sama się określiła. Jest napisane: Gdzie cię znajdę, to jest, w godzinie śmierci, z wolą bądź ustaloną w grzechu bądź żałującą go, tam Cię osądzę (por. Mt 24, 37-42). Od tego sądu nie ma odwołania, gdyż po śmierci wolność woli nigdy nie może powrócić, ale wola zostaje utwierdzona w tym stanie w którym znajdowała się w chwili śmierci.