
Druga rzecz, której pojąć wcale nie mogę sam, a tym bardziej nie potrafiłbym innemu wytłumaczyć, to miłość Chrystusa Pana ku ludziom — widzę to ustawicznie, boję się odpowiedzialności jaka mnie czeka, ale jak to pojąć, nie wiem. Między trędowatymi znajduje się niejeden siarczyście obrzydliwy pod każdym względem, bo i na oko obrzydliwy i śmierdzi szkaradnie itd.
Ciało jednak najobrzydliwszego jaki tylko być może trędowatego jest cudem piękności w porównaniu do mojej duszy, a tymczasem Chrystus Pan co dzień raczy wchodzić do tej plugawej duszy i czy nie brzydzi się, czy ja wiem, to przechodzi mój rozum. Wiem, że to sprawia miłość Jego ku nam, ale tylko wierzę, bo pojąć nie jestem w stanie. Że Chrystus Pan jak ostro cierpiał za mnie i dla mnie, to jeszcze łatwiej sobie tłumaczę i wyobrażam siłę tej Jego miłości, ale tego niebrzydzenia się pojąć nie mogę.
(List, bł. Jan Beyzym SJ)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Lecz nade wszystko Ojciec [duchowny] zachęcał mnie do umiłowania i zachowania czystości. Jego słowa o tej cnocie taką miłością ku niej przejmowały mnie, że lękałam się najlżejszego pyłku. Pan Jezus dawał mi taką czujność we dnie i w nocy, że leżąc w łóżku bałam się nawet poruszyć, aby czymś nie obrazić Go. Ale miłowałam tę cnotę dla jej piękna, bo dusza czysta wydawała mi się tak piękna, miłowałam ją, bo dziewice chodzą za Barankiem i śpiewają pieśni nową, miłowałam ją, bo czyste dusze oglądają Boga. Kochać dziewictwo i być dziewicą było moim szczęściem.
(Polub jako pierwszy)
Ludzie zmysłowi i lubiący postępować według własnej woli mówią: Po cóż tyle spowiedzi i Komunii? Wystarcza spowiadać się raz do roku, jak każe Kościół. Nie znają oni słabości natury ludzkiej ani wartości tego niebiańskiego lekarstwa, nie wiedzą, jak bardzo go potrzebujemy.