Cierpienia i przeciwności w początkach życia zakonnego przerażały mnie i odbierały mi odwagę. Toteż modliłam się nieustannie aby mnie Jezus wzmocnił i dał mi moc Ducha swojego Świętego, żebym mogła spełnić we wszystkim Jego świętą wolę, bo od początku znałam i znam słabość swoją. Wiem dobrze, czym jestem sama z siebie, dlatego Jezus odsłonił oczom duszy mojej całą przepaść nędzy, jaką jestem, a przez to rozumiem dobrze, że cokolwiek w duszy mojej jest dobrego, jest to tylko łaska Jego święta. To poznanie nędzy mojej daje mi zarazem poznać przepaść miłosierdzia Twojego. W życiu swoim wewnętrznym patrzę jednym okiem w przepaść swej nędzy i nikczemności, jaką jestem, a drugim okiem patrzę w przepaść miłosierdzia Twego Boże.
(Dzienniczek 56, św. Faustyna Kowalska)
(Polub jako pierwszy)
Owszem, im więcej będziemy posuwać się w życiu duchownym, tym więcej będziemy w sobie odkrywać ułomności, bo więcej będziemy mieli poznania, a więcej zbliżając się duchem do najwyższej doskonałości, tym straszniej nam się wydawać będzie nasza nędza, tym więcej nas boleć, ale bolejmy spokojnie i kornie, bo boleść gwałtowna, przeprowadzająca nas do opuszczenia ćwiczeń [i] obowiązków, przyprowadzająca nas do rozpaczy, jest wypływem raczej miłości własnej niż miłości Bożej, a pamiętaj, moje dziecko, że te dwie miłości nie mogą iść w parze.
O mój Boże, całe me życie jest ciągiem świadectw miłosierdzia i błogosławieństwa, okazywanych temu, który był ich najbardziej niegodny. Nie trzeba mi przyjmować tego na wiarę, bo w obfitości doświadczyłem tego, jak towarzyszyła mi Twa Opatrzność.
Niech żyje + Jezus!