Pośród skruchy i pobożności i pokory serca posyłajcie każdego dnia Bogu wasze szczere wzdychania, waszą modlitwę myślną w oratorium, uważną modlitwę ustną w chórze… z wielką gorliwością. Bo jeśli w tym osłabniecie, zaniedbując świętą doktrynę, którą odnośnie tego wam zostawiam… wierzcie, że prędko staniecie się słabi we wszystkim. I tak zobaczcie jaki owoc może wam zrodzić osłabienie i letniość modlitwy. Z pewnością nie inny jak tylko niebezpieczeństwo śmierci w duszy. Gdyż ona zachowuje i strzeże wszystkich cnót i nimi rządzi i je utrzymuje zawsze świeże i zdrowe bez żadnego zepsucia. I dlatego, dzieci, niech przyjdzie co ma przyjść, pokora serca bez żadnego udawania niech idzie zawsze przed wami, a modlitwa pobożna i zwykła, codzienna o odpowiedniej porze z wielkim zapałem, niech zawsze będzie waszą towarzyszką, a za wami niech idzie pokorna i stanowiąca nawyk i dyskretna wstrzemięźliwość.
(Lope de Salazar y Salinas, Testamento de Fray Lope de Salinas, 16 [fragm.])
(3 głosów, średnio: 1,00 na 1) 
Wszystkie moje wysiłki zmierzające do tego, aby uczynić siebie «dobrym», doskonalszym, kończą się zawsze nieuchronnym fiaskiem. A do czego Bóg mnie prowadzi? Do spokojnego i pogodnego wzięcia na siebie swej nędzy. Do spojrzenia jej w oczy bez buntu i przerażenia. Do realnego i praktycznego uznania prawdy: Bóg jeden jest dobry, «beze mnie nic uczynić nie możecie» (J 15, 5). Chodzi tu więc nie o co innego, jak o zwyciężanie fundamentalnego prawa Królestwa Bożego: «Bóg zbawia», nad faryzeuszowską ideą samowybawienia.
Nie można pozwolić, by ciernie, które ranią nasze serce, raniły także Serce Pana. Te małe ciernie, które On codziennie nam zsyła są tak dobre dla naszego uświęcenia i zbliżenia nas do Niego! A jeśli upadamy z powodu naszej słabości lub nie przyjmujemy tych cierpień tak, jak byśmy chciały, to również to jest dla nas dobrem, bo widzimy, jakie jesteśmy słabe i całą nadzieję w Nim pokładamy.
(Polub jako pierwszy)
Idę przez swoje życie kapłańskie pełen nędzy, słabości i ran, otrzymanych po drodze. Prawdziwie – „robak a nie człowiek”. Wszyscy mają prawo podziwiać całą nieudolność moją. A jednak idąc, sprawuję swoje posłannictwo kapłańskie. Nędza moja nie przeszkadza mi – dla Bożego miłosierdzia – usłużyć ludziom dobrami, które świat ma najcenniejsze.