Aby się uświęcić potrzeba czerpać ze źródła łaski w Sakramentach św. mianowicie Sakramentu Pokuty i N[ajświętszej] Eucharystii. Pierwsze zowie się łaźnią na obmycie grzechów, drugi manną niebieską i pokarmem żywota wiecznego. My do tych Sakramentów przystępujemy, lecz dlaczego tak mało korzystamy.
Przyczynami są:
a.) Co do Sakramentu Pokuty to najprzód źle się przygotowujemy szczególnie co do rachunku, żalu a najwięcej mocnego postanowienia zwłaszcza jeżeli praktyka spowiedzi jest częstszą i regularną wtenczas staje się nam ona mechanicznym nałogiem; a po wtóre po spowiedzi mało nad sobą czuwamy, aby grzechy powszednie i słabości wykorzenić (spowiadając się z grzechów powszednich bez żadnego żalu narażamy Sakrament na nieważność co jest grzechem ciężkim).
b.) Co do Komunii Świętej: jedna Komunia św. godnie przyjęta mogłaby nas uświęcić – myśmy już tyle ich przyjęli, a zawsze lichymi, nędznymi jesteśmy bo:
- Nie przygotowujemy się należycie – zaledwie w ostatnim czasie kilka aktów robimy (Św. Alojzy gotował się 3 dni i dziękował 3 dni).
- Podczas Komunii jesteśmy oziębłymi i nieskupionymi.
- Po Komunii, albo wcale nic albo leniwo dziękujemy. Złe i do niczego jest tu użycie książki tak samo jak byśmy list nasz z drukowanego formularza przepisywali lub komplementy komuś z książki prawili. Poświęcić najmniej kwadrans na dziękowanie i inne akty.
- Bo nie mamy ducha ofiary i wyrzeczenia się jakiego Pan Jezus żąda. Najświętszy Sakrament jest owocem Męki – jakże tedy możemy z owocu korzystać jeżeli drzewa uprawiać nie chcemy.
- Bo jesteśmy zanadto obojętnymi dla Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, który właśnie dla nas zamieszkał tak wyniszczony na Ołtarzach iżby był naszym pokarmem, światłem, żywotem naszym, Pocieszycielem, lekarzem, kapłanem, Ojcem i królem (deliciae meae esse eum filii hominum).
Potrzeba wejść z Panem Jezusem w stosunek ciągły i żywy, u Niego szukać światła, pociechy, ratunku, błogosławieństwa, a w tym celu ciągle do Niego się zwracać, wolne chwile zabawie z Nim poświęcać, rozpoczynając jakąś sprawę lub wychodząc z domu o błogosławieństwo Go prosić, jak najczęściej w kościołach odwiedzać i innych do tego zachęcać.
Jakże to straszna niewdzięczność opuszczać Pana w samotności, gdy On towarzystwa naszego pragnie dla dobra naszego i obdarzenia nas łaskami:
„Filii hominum usqueqni grawo corde”. Inaczej czynili święci (jak św. Wacław Franciszek Borgiasz mający ów węch cudowny). Hrabina de Feria-Maria Diaz mieszkająca na chórku. Gdy będziemy częściej do Pana przychodzić On nam też udzieli swego ducha i uczyni podobnymi sobie. A więc spieszmy się do Jego Serca – jak „jeleń spragniony do źródła wody”.
(Notatki św. Józefa Sebastiana Pelczara z rekolekcji dawanych przez o. Hieronima
Kajsiewicza dla Alumnów Kolegium Polskiego, 19-27.10.1867 r. [fragm.])