O Boże wielki! Jakże dziwnie objawiasz potęgę Twoją, dodając śmiałości maluczkiemu robaczkowi! Zaprawdę, nie Twoja w tym wina, Panie mój, jeśli nie umieją wielkich rzeczy zdziałać ci, którzy Cię miłują; winna temu jedynie małoduszność i tchórzostwo nasze. Nie umiemy się zdobywać na mężne postanowienia, zawsze pełni tysięcznych strachów i względów ludzkich, i dlatego Ty, Boże mój, nie działasz w nas cudów i wielmożności Twoich. Bo któż ochotniejszy nad Ciebie do dawania, skoro tylko masz komu dawać, i kto chętniej niż Ty przyjmuje usługi, i własnym kosztem sprawując je, i za nie odpłacając? Obym z boskiej łaskawości Twojej umiała Tobie w czym usłużyć, obym tyle od Ciebie wziąwszy, usilniej się starała oddawać Tobie z tego, co wzięłam,amen.
(Księga fundacji, [fragm.], św. Teresa od Jezusa)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Postanowiłem zostać kapłanem i zdałem egzamin wstępny do seminarium. Teraz przygotowywałem się do dnia, w którym miałem założyć ubiór kleryka. W zamyślenie wprawiło mnie przekonanie, że normalnie zbawienie lub zguba naszej duszy zależy od kierunku, jaki nadamy naszemu życiu.
Byłem dziś na pogrzebie magistra humanistyki, przyjaciela Bertiniego, turyńskiego korespondenta gazety „Nazione”. Umarł na suchoty w szpitalu San Luigi i zobaczyłem go dziś, zanim go ułożyli w trumnie. Był w pożałowania godnym stanie. Nie mogłem pozostać w pokoju dłużej niż przez dwie minuty, bo już niemal dokonał się rozkład ciała, dłuższe przebywanie tam było niemożliwe. Ale ten widok był dla mnie zbawienny.
(Polub jako pierwszy)