Kiedy już posłał do nieba to Amen i zakończył modlitwę, ludzie zajmujący się stosem podpalili ogień. Rozbłysnął wielki płomień i ujrzeliśmy rzecz przedziwną, my, którym było to dane zobaczyć i którzy zostaliśmy zachowani, aby innym rozgłaszać to, co się stało. Płomień utworzył coś na kształt sklepienia, coś jak wydęty wiatrem żagiel statku, i niby murem otoczył ciało męczennika. I był on w środku nie jak palące się ciało, lecz jak chleb wypiekany lub złoto czy srebro próbowane w ogniu. A poczuliśmy też rozkoszny zapach jakby dymu kadzidlanego lub innych drogocennych wonności.
W końcu widząc, że ogień nie może zniszczyć jego ciała, bezbożnicy wezwali konfektora(1), aby przyszedł i przebił go mieczem. A gdy on to uczynił, wypłynęło takie mnóstwo krwi, że aż ogień został ugaszony i cały tłum się zdumiał, widząc, jak wielka jest różnica między niewiernymi a wybranymi. Do nich to właśnie należał godny najwyższego podziwu Polikarp, który był apostolskim nauczycielem naszych czasów, obdarzonym darem proroczym, biskupem Kościoła powszechnego w Smyrnie. Każde słowo, jakie wyszło z ust jego, albo się już spełniło, albo się jeszcze spełni.
Zawistny jednak, zazdrosny i zły wróg plemienia sprawiedliwych, oglądając wspaniałość jego świadectwa i jego życie nieskazitelne od samego początku, widząc, że został ukoronowany wieńcem nieśmiertelności i zdobył nagrodę, której nikt mu odmówić nie może, usiłował przeszkodzić nam w zabraniu jego ciała, chociaż wielu chciało to zrobić, żeby posiadać święte szczątki. Skłonił więc Niketesa, ojca Heroda, będącego bratem Alke, żeby poprosił urzędnika o niewydawanie nam ciała. „Bo jeszcze, jak mówił, porzucą Ukrzyżowanego, a temu zaczną kult oddawać”. A powiedziawszy to idąc za radą i naleganiem Żydów, ponieważ oni też nas pilnowali, kiedy chcieliśmy wyciągnąć ciało z ognia.
Nie rozumieli, że nie możemy nigdy opuścić Chrystusa, który cierpiał za zbawienie wszystkich zbawionych na świecie, Niewinny za grzeszników, i że nie możemy oddawać kultu nikomu innemu. Jemu składamy hołd naszej adoracji, gdyż jest Synem Bożym, męczenników zaś kochamy jako uczniów i naśladowców Pana, a jest to rzeczą słuszną, gdyż w stopniu niezrównanym oddali się oni na służbę swojemu Królowi i Mistrzowi. Obyśmy i my również mogli stać się ich towarzyszami i współuczniami!
Centurion widząc kłótnię spowodowaną przez Żydów, oświadczył, że ciało jest własnością państwa i polecił je spalić, jak jak jest to w zwyczaju. Tak więc mogliśmy później zebrać jego kości, cenniejsze od klejnotów i droższe od złota, aby je złożyć w miejscu stosownym. Tam też, jeśli to będzie możliwe, pozwoli nam Pan spotkać się razem w weselu wielkim i radości, aby obchodzić rocznicę męczeństwa Polikarpa jako dzień jego narodzin i w ten sposób wspominać tych, którzy będą walczyć w przyszłości.
Tak jest historia błogosławionego Polikarpa. Był on dwunastym, licząc razem z braćmi z Filadelfii, który poniósł w Smrynie śmierć męczeńską. O nim jednak wszakże najwięcej wszyscy pamiętają, tak że nawet poganie wszędzie o nim mówią. Był on nie tylko sławnym nauczycielem, lecz i wielkim męczennikiem, którego męczeństwo zgodne z Ewangelią Chrystusową wszyscy chcą naśladować. Przez swą cierpliwość zwyciężył niegodziwego urzędnika i tak zdobył wieniec nieśmiertelności. Razem z Apostołami i wszystkimi sprawiedliwymi w przeogromnej radości wielbi teraz Boga Ojca wszechmogącego i błogosławi Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Zbawcę naszych dusz i Przewodnika ciał naszych. Pasterza Kościoła powszechnego na całej ziemi.
(Męczeństwo św. Polikarpa, Biskupa Smyrny [fragm.], ok. 157 r.)
—
(Polub jako pierwszy)
Miej zawsze pod ręką jakąś dobrą pobożną książkę, np. św. Bonawentury, Gersona, „Naśladowanie Jezusa Chrystusa”, Dionizego Kartuza, Ludwika Blozjusza, Ludwika z Grenady, Stalli, Ariasa, Pinellego, Duponta, Jana z Avila, „Walkę duchową” [Wawrzyńca Scupoli], „Wyznania” św. Augustyna, „Listy” św. Hieronima i tym podobne. I każdego dnia czytaj cokolwiek, z wielką pobożnością, jak gdybyś czytała listy Świętych pisane do ciebie z Nieba, do Nieba wskazujące ci drogę i dodające męstwa, żebyś tą drogą szła.
[Zbawieni] są tak zgodni z wolą Moją, że mogą chcieć tylko tego, czego Ja chcę; wolna wola ich tak jest związana węzłem miłości, że gdy minie czas, stworzenie obdarzone rozumem, które umiera w stanie łaski, nie może już grzeszyć.Wola ich tak bardzo jest zjednoczona z moją, że gdy ojciec lub matka widzą syna w piekle, gdy syn widzi w piekle ojca i matkę, nie martwią się tym, są nawet radzi widząc, że są ukarani, jako nieprzyjaciele moi. Nic nie może poróżnić ich ze Mną; wszystkie pragnienia ich są spełnione.
Jezu mój, oto widzę, że przeszłam przez wszystkie etapy życia za Tobą: dziecięctwo, młodość, powołanie, prace apostolskie, Tabor, Ogrójec, a teraz już jestem razem z Tobą na Kalwarii. Chętnie poddałam się ukrzyżowaniu i jestem już ukrzyżowana, choć jeszcze trochę chodzę, ale jestem rozciągnięta na krzyżu i czuję to wyraźnie, że płynie mi moc z krzyża Twego, żeś Ty sam moim wytrwaniem. Chociaż niejednokrotnie słyszę głos pokusy wołającej na mnie – zstąp z krzyża, ale moc Boża umacnia mnie; choć opuszczenia, ciemność i różne cierpienia uderzają o moje serce, jednak tajemnicza moc Boża wspiera mnie i umacnia. Pragnę wypić kielich aż do ostatniej kropli. Ufam mocno, że jeżeli Twa łaska wspierała mnie w chwilach ogrójcowych, to i teraz wspomoże mnie, kiedy jestem na Kalwarii.
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)