Eucharystia umacnia zwłaszcza na drodze nawrócenia i oczyszczenia. I dlatego nie powinniście lekkim sercem rezygnować z niej tylko dlatego, że uważacie się za niedoskonałych. Powinniście raczej czuć się jeszcze bardziej zachęceni do jej przyjmowania, ponieważ w niej jest wszelka siła, wszelka świętość, wszelka pomoc i pociecha, w niej wszystko jest zawarte i ukryte. Bycie godnym nie pochodzi bowiem nigdy z czynów i zasług ludzkich, lecz z czystej łaski i zasług naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Wypływa ono od Boga i zostaje nam udzielone. Czym chciałbyś odnowić, ochrzcić na nowo i odrodzić twoją wielką niedoskonałość, twojego grzesznego starego człowieka i naturę, obyczaje, sposoby działania, jeśli nie przez przyjmowanie prawdziwego Syna Bożego, Jego prawdziwego, żywego, Boskiego, świętego Ciała i Jego świętej Krwi, która obmywa, oczyszcza…?
nawrócenie
Bonawentura z Bagnoregio (św.): Duszo moja, rozważ z lękiem, co będzie z tobą w dzień ostateczny
O duszo […] powinnaś wiedzieć, że chociaż straszne jest rozmyślanie o śmierci, to sądzę, że myślenie o Sądzie Ostatecznym jest nie mniej straszne, gdyż wtedy nikt nie będzie mógł zmylić mądrości, złamać sprawiedliwości, nakłonić łagodności, uchylić wyroku, uniknąć kary i słusznej zapłaty. Przeto, duszo moja, rozważ z lękiem, co będzie z tobą w dzień ostateczny, kiedy sumienie będzie cię oskarżać z twych myśli, kiedy żywioły będą cię oskarżać za twe uczynki, kiedy przeciw tobie krzyż stanie na świadectwo, bicze będą krzyczeć, rany się przedstawią, gwoździe mówić będą, blizny będą się skarżyć.
„O jaki ucisk! Tu będą grzechy oskarżające, tam straszna sprawiedliwość, we wnętrzu palące sumienie, w dole okropna otchłań piekła, u góry zagniewany Sędzia sprawiedliwego sądu, na zewnątrz gorejący świat, wewnątrz przerażająca sprawiedliwość sędziego. A jeśli wówczas sprawiedliwy zaledwie się zbawi, to gdzie znajdzie się bezbożny i grzesznik? (1 P 4,18). Ukrycie się będzie niemożliwe, ujawnienie się nie do zniesienia”. To mówi Bernard.
Anzelm zaś powiada: „O duszo grzeszna, drzewo nieużyteczne i suche, skazane na wieczny ogień, co odpowiesz w owym dniu, kiedy w mgnieniu oka będziesz musiała rozliczyć się z czasu ci powierzonego?” Oto duszo moja, cóż ci wtedy przyjdzie z myśli próżnych i leniwych, ze słów płochych, dowcipnych i żartobliwych, z uczynków nieużytecznych i bezowocnych? Dodaje Ambroży: „Biada mi, jeśli nie opłaczę swych grzechów; biada mim jeśli nie wstanę o północy, by Cię chwalić! Już siekiera została przyłożona do korzenia, niechże więc każdy wydaje owoce, ten, kto może, owoce łaski, ten, kto winien, owoce pokuty”.
O duszo, czy czuwasz, czy śpisz, zawsze niech brzmi w twych uszach owa straszna trąba: „Wstańcie umarli, chodźcie na sąd!”. O duszo, niech nigdy nie ustępuje z twej pamięci wyrok: Idźcie (…) przeklęci w ogień wieczny! Pójdźcie błogosławieni, weźmijcie królestwo! (Mt 25,41.34). Cóż bardziej żałosnego i strasznego można pomyśleć niż owo: Idźcie? Cóż bardziej przyjemnego można powiedzieć niż owo: Pójdźcie? Dwa słowa, pierwsze z nich najokropniejsze, drugie najrozkoszniejsze!
O duszo, odłącz się teraz od świata, żebyś owego dnia mogła pozostać z Chrystusem. Teraz uciekaj od świata, żebyś owego dnia mogła pójść za Bogiem Teraz unikaj towarzystwa i znajomości, żebyś owego dnia mogła pójść wraz z rzeszą błogosławionych.
(Rozmowa z samym sobą o czterech rodzajach modlitwy myślnej [fragm.], św. Bonawentura z Bagnoregio)
Henryk Suzo (bł.): Sługa zdobył się na odwagę i zerwał zdecydowanie ze swym dotychczasowym życiem
Na niemieckiej ziemi żył dominikanin rodem ze Szwabii, który zapragnął zostać i być nazywanym Sługą Mądrości Przedwiecznej – oby jego imię znalazło się w księdze żyjących! (…).
Duchowe dziej Sługi zaczęły się w osiemnastym roku jego życia. Mimo iż wtedy od pięciu już lat nosił habit, jego duch był ciągle jeszcze rozproszony. Bóg ustrzegł go wprawdzie od występków, które by mogły pozostawić plamę na jego dobrym imieniu, ale jemu samemu wydawało się, że nie wzniósł się ponad przeciętność. Otrzymał jednak od Boga ostrzeżenie i pod jego wpływem, zawsze kiedy się zwracał ku rzeczom rozbudzającym jego pragnienie, odczuwał niezadowolenie. Wydawało mu się też, że jego niestałe serce w czym innym by mogło znaleźć ukojenie, a przy jego niespokojnym usposobieniu było mu bardzo ciężko na duszy. Stale natrafiał na przeciwności, i nie mógł sobie z nimi poradzić, aż wreszcie miłosierny Bóg dokonał w nim nagłego nawrócenia i sam go od nich uwolnił. Zdumiewano się raptowną przemianą, jaka w nim nastąpiła. Jeden mówił to, drugi co innego, lecz nikt nie wiedział, co się w rzeczywistości stało gdyż źródłem owej nagłej zmiany było tajemne Boże oświecenie.
Gdy doświadczył tego Bożego działania, zaraz potem rozpoczęły się w nim zmagania, podczas których Nieprzyjaciel jego zbawienie chciał go skierować na błędną drogę. A były one takie: Pochodzące od Boga wewnętrzne poruszenie pobudzało go do dobrowolnego odwrócenia się od wszystkiego, co by mogło wyrządzić mu szkodę. Ale pokusa ciągnęła go w przeciwną stronę i takie rodziła w nim myśli: „Dobrze się zastanów, bo łatwo jest zacząć, lecz trudno dokończyć”. Wewnętrzny głos przyrzekał mu moc Bożą i wsparcie, głos przeciwstawny przekonywał, że Bóg niewątpliwie może mu dopomóc, ale nie wiadomo, czy zechce. Wtedy przypomniało mu się coś, co go utwierdziło w jego przekonaniu, a mianowicie to, że łaskawy Bóg dobrymi obietnicami swoich Boskich ust potwierdził szczerą wolę dopomagania tym wszystkim, którzy rozpoczynają w Jego Imię.
Gdy w tym sporze zwyciężyła łaska, Nieprzyjaciel pod postacią jakiegoś przyjaciela, przyszedł doń ze swą pokusą i dał mu następującą radę: „Popraw się – to niezły pomysł, ale nie bądź dla siebie zbyt surowy. Na początku wykaż dużo umiaru, byś mógł dojść do celu. Dobrze jedz i pij, nie odmawiaj sobie niczego, byleś tylko się wystrzegał grzechów. Bądź wewnątrz tak dobry, jak tylko chcesz, ale unikaj przesady, by nie przestraszyć kogoś z zewnątrz. Mówi się przecież: «Gdy dobre serce, takie też wszystko inne». Możesz przecież bawić się z drugimi, a mimo to być dobrym. Królestwo niebieskie jest otwarte także dla tych, którzy w tym życiu nie stosują tylu ćwiczeń”. Takie i tym podobne nękały go wówczas myśli i słowa.
Ale odezwała się w nim również Mądrość Przedwieczna i w tych słowach odrzuciła zwodnicze rady: „Wymknęło się mu to, co uważał już za swoją zdobycz. Kto rozpieszczone i zbuntowane ciało usiłuje poskromić łagodnymi sposobami, ten musi się dobrze zastanowić. Kto nie chce się wyrzec świata, a równocześnie pragnie być doskonałym sługą Bożym, ten się porywa na rzeczy niemożliwe i fałszuje samą Bożą naukę. Dlatego, jeśli chcesz unikać umartwień, wyrzeknij się również marzeń o zbożności”.
Walka ta trwała dość długo, aż wreszcie Sługa zdobył się na odwagę i zerwał zdecydowanie ze swym dotychczasowym życiem. Pierwszym umartwieniem, jakie zadał swemu niestałemu sercu, było zerwanie z wesołym towarzystwem. Gdy przewagę brała jeszcze natura, zdarzało się, że wracał i szukał wytchnienia pośród dawnych towarzyszy. Ale zazwyczaj było tak, że przychodził do nich wesoły, a odchodził smutny, ponieważ ich rozmowy i rozrywki nie bawiły go, jego zaś dla nich były nie do zniesienia. Gdy przychodził do nich, próbowali nieraz zachwiać jego decyzją. Jeden mówił: „Cóż to znowu za dziwactwa?” Drugi dodawał: „Żyj jak wszyscy, to najpewniejsza droga”. Ktoś inny zauważał: „Dobrze się to na pewno nie skończy”. I tak każdy coś miał do powiedzenia, on zaś milcząc jak niemowa myślał sobie: „Pomóż mi, Boże najłaskawszy! Najlepiej byłoby uciec. Gdybyś był tych słów nie słyszał, nie mogłyby ci zaszkodzić”.
Szczególną udrękę sprawiało mu to, że nie miał nikogo, kom by się mógł zwierzyć ze swym cierpieniem, kto by w podobny sposób szukał takiego życia, do jakiego on został powołany. Chodził wiec udręczony i oschły, swoje samozaparcie przeżywał w odosobnieniu, aż do chwili kiedy zalała go wielka słodycz.
(Życie [fragm.], bł. Henryk Suzo)
Ojciec Pio (św.): Ostatnia godzina
Kiedy wybije nasza ostatnia godzina, ustanie bicie naszego serca, wszystko się dla nas skończy, a więc i czas naszego zasługiwania i niezasługiwania. Takich jakimi jesteśmy, spotka nas śmierć i tacy staniemy przed Chrystusem, Sędzią. Nasze błagalne wołania, nasze łzy, nasze akty żalu, które jeszcze na ziemi zdobyłyby serce Boga, mogłyby z nas, grzeszników, uczynić – przy pomocy sakramentów – ludzi świętych; ale w owym momencie nie będą miały żadnej wartości; czas miłosierdzia minie i rozpocznie się czas sprawiedliwości.
Hanibal Maria di Francia (św.): Musimy unikać nieufności i podupadania na duchu
Gdy uświadamiamy sobie, że zasmuciliśmy Go, nawet jeśli zdarzyło się to kilka razy, musimy unikać nieufności i podupadania na duchu; inaczej zasmucimy Najświętsze Serce Jezusa. Lepiej będzie udać się do naszej Najwyższej Dobroci, pokornie uklęknąć przed Nim mówiąc: – „Dusza, którą kochasz jest chora!” (por. J 11,3); i dodamy: – „O Jezu, jeśli moje winy byłyby liczniejsze niż ziarnka piasku, nie chciałbym przestać Tobie ufać gdyż Twoje Miłosierdzie jest nieskończenie większe niż moje winy!”.
(Kazanie na odnowienie ślubów, św. Hanibial Maria di Francia)
Hanibal Maria di Francia (św.): Ci, którzy pogardzają pokutami cielesnymi…
Ci, którzy pogardzają pokutami cielesnymi bądź nie doceniają ich mówiąc, że te wewnętrzne są wystarczające, nie okazują prawdziwego ducha, ani mądrości, ani znajomości świętych; pokazują jedynie, że nie usiłują oni nabyć wewnętrznych cnót. Musimy mieć w pamięci naszego Pana, Jezusa Chrystusa ogłaszającego: Powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie (Łk 13,5).
(Duch Córek Boskiej Gorliwości, św. Hanibal Maria di Francia)