Człowiek oświecony prawdziwym światłem nie odwraca się do tyłu, ale poznawszy siebie i dobroć Bożą idzie naprzód taką drogą i w taki sposób, jak słodki Jezus i święci; którzy Go naśladowali. Jezus staje się celem i metą dla człowieka. Aby Go osiągnąć, aby dojść do tego błogiego końca, człowiek trzyma się prostej drogi z tak wielkim pragnieniem i miłością, że o nic nie dba i niczego się nie lęka. Nie zawraca z drogi nawet wtedy, gdy napotka kolce, zmartwienia czy zbójców.
Miłość uwalnia człowieka od niewolniczej bojaźni i strachu, prowadząc go śladami tych, którzy naśladowali Chrystusa. Człowiek poznaje i widzi, że urodzili się oni tak samo jak on, rośli i jedli tak samo jak on, a w ich czasach odnajduje tę samą dobroć i szczodrobliwość Boga, jaką spotyka teraz.
(List CLXXIII do abpa Otranto, styczeń 1376 r. [fragm.], św. Katarzyna ze Sieny)
(Polub jako pierwszy)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Czytam Elżbietę od Trójcy Świętej. Zachwyca mnie. Jej dusza podobna jest do mojej. Gdyby nawet nie została świętą, będę ją naśladować i będę świętą. Pragnę żyć z Jezusem w głębi mojej duszy. Chcę obronić Go przed Jego nieprzyjaciółmi. Pragnę żyć życiem nieba, jak to mówi Elżbieta, będąc uwielbieniem chwały:
Św. Jan od Krzyża mówi, że ten kto umie zaprzeć się samego siebie postępuje więcej w ciągu jednego miesiąca, niż inni przez swoje zabiegi w ciągu długiego czasu. Zaprzeć się samego siebie…jest to twarde słowo dla świata, który go nie lubi, ponieważ nie jest to słowo nowoczesne, nie jest na te czasy, to słowo nie otwiera, a przeciwnie skręca szyję i trąci zapachem zakrystii.