Kochany Tonino chciałem w ubiegłą sobotę wejść razem z Delpianem na Mont Blanc, ale przez telefon nie porozumieliśmy się dobrze i Delpiano poszedł sam. Z początku było mi bardzo smutno, ale dzisiaj widzę, że to nieporozumienie należało do planu Opatrzności Bożej, bo właśnie mojemu stryjowi, który już długi czas choruje pogorszyło się; byłoby mi nieskończenie przykro, gdybym był daleko. (…)
Chociaż niegodny, stałem się razem z moją dobrą mamą i siostrą zakonną, która z miłością nad nim czuwała, narzędziem Opatrzności Boskiej, bo zdołałem go skłonić do spełnienia wszystkich praktyk religijnych. Uwierz, że gdy przyjmował Świętą Hostię, łzy radości zmieszane ze łzami bólu płynęły po mojej twarzy. Zaraz po przyjęciu przez niego Hostii Pan Bóg miłosierny ukoił jego ból i stryj kazał przywołać miejscowego proboszcza, aby mu okazać, jak jest rad, że przyjął Najświętsze Sakramenty.
Pan Bóg, niezawodny w swoim Nieskończonym Miłosierdziu, nie wejrzał w moje niezliczone grzechy, lecz wysłuchał moich modlitw i modlitw moich bliskich i dał stryjowi tę wielką łaskę, że w pełni świadomości przyjął on ostatnie Sakramenty. Uwierz, że życie powinno być nieustannym przygotowaniem się do innego życia, bo nigdy nie zna się dnia i godziny naszego przejścia tam.
(List do Antonia Severiego, 20.08.1923 r., bł. Pier Giorgio Frassati)