Bóg nie może napełnić tego co jest pełne. – Może napełnić jedynie pustkę – dogłębne ubóstwo – a Księdza „Tak” to początek stawania się pustym. Nie chodzi o to, ile tak naprawdę „mamy” do dania – ale o to, do jakiego stopnia jesteśmy puści – żebyśmy w naszym życiu mogli przyjąć Go w pełni i żebyśmy pozwolili Jemu żyć swoim życiem w nas.
Dzisiaj On w Księdzu chce przeżywać na nowo swoje całkowite poddanie się Ojcu – niech Ksiądz pozwoli Mu to uczynić, Nie jest ważne, co Ksiądz czuje – dopóki On czuje się dobrze w Księdzu. Niech Ksiądz nie patrzy na siebie i niech się Ksiądz cieszy, że nie ma Ksiądz nic – że nie jest Ksiądz niczym – że nic Ksiądz nie może. Niech Ksiądz daje Mu wielki uśmiech – za każdym razem kiedy przeraża Księdza własna nicość. To jest ubóstwo Jezusa. Ksiądz i ja musimy pozwolić Mu żyć w nas, a przez nas w świecie (…)
– Niech Ksiądz przyjmuje wszystko, cokolwiek On daje – i daje wszystko, cokolwiek On zabiera, z wielkim uśmiechem. – Należy Ksiądz do Niego – niech Mu Ksiądz powie: jestem Twój i jeśli potniesz mnie na kawałki, każdy pojedynczy kawałek będzie cały tylko Twój.
(List do ks. Dona Kribsa, 23.07.1976 r. [fragm.], bł. Matka Teresa z Kalkuty)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Jezu mój, oto widzę, że przeszłam przez wszystkie etapy życia za Tobą: dziecięctwo, młodość, powołanie, prace apostolskie, Tabor, Ogrójec, a teraz już jestem razem z Tobą na Kalwarii. Chętnie poddałam się ukrzyżowaniu i jestem już ukrzyżowana, choć jeszcze trochę chodzę, ale jestem rozciągnięta na krzyżu i czuję to wyraźnie, że płynie mi moc z krzyża Twego, żeś Ty sam moim wytrwaniem. Chociaż niejednokrotnie słyszę głos pokusy wołającej na mnie – zstąp z krzyża, ale moc Boża umacnia mnie; choć opuszczenia, ciemność i różne cierpienia uderzają o moje serce, jednak tajemnicza moc Boża wspiera mnie i umacnia. Pragnę wypić kielich aż do ostatniej kropli. Ufam mocno, że jeżeli Twa łaska wspierała mnie w chwilach ogrójcowych, to i teraz wspomoże mnie, kiedy jestem na Kalwarii.