Przyjdź synu do mnie. Nie odtrącę cię od siebie – woła Bóg do mnie grzesznego. Przyjdź z ufnością, a odzyskasz wszystko coś stracił. Na nowo zostaniesz dzieckiem moim. Zgrzeszyłeś, leniwy byłeś, nie wypełniłeś swych obowiązków, z dala ode mnie przebywałeś, to wszystko prawda. Ale przebaczyć Ci chcę, synu mój wszystko. Wszystko zapomnę i zostaniesz znowu dziecięciem mym umiłowanym.
O Panie, smutno mi bez Ciebie. Zgrzeszyłem, uznaję to z pokorą. Moje dążenia, pragnienia nie do Ciebie były skierowane, lecz w przeciwną stronę. Oddalałem się od Ciebie. I smutno mi teraz. Żal mnie ogarnia, że Cię obrażałem i Cię opuściłem. Żałuję, o Panie, za wszystkie złości moje. Z pokorą wracam do Ciebie ja, syn marnotrawny, prosząc o przebaczenie. Okaż, Panie, miłosierdzie Twoje nade mną; przyciśnij mnie choć na chwilę do Twego Boskiego Serca i powiedz: synu przebaczam. Panie, chcę już tylko Tobie teraz służyć.
(Pamiętnik, Błogosławiony Stefan Wincenty Frelichowski)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1) 


(Polub jako pierwszy) 
Pewnego zimowego dnia, gdy bł. Anna Maria Taigi – w towarzystwie ks. Natali – przechodziła obok jednego z rzymskich kościołów, zauważyła na ulicy młodego, prawie już nagiego mężczyznę, z wychudzoną twarzą i zapadniętymi oczami. Płakał z zimna i głodu. Pokryty nieczystościami, wyglądał jak cień człowieka. Przechodnie omijali go wielkim łukiem, niczym kogoś dotkniętego zarazą. Anna podbiegła do niego, wzięła go za rękę i zaprowadziła do swojego domu; ogrzała, umyła i dała czyste ubranie; nakarmiła. Po tym, jak przywróciła go do normalnego stanu, obdarowała jałmużną i pożegnała pośród tysięcznych oznak szacunku, tak że, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie słowa, młodzieniec odszedł z płaczem.