Podczas gdy byliśmy jeszcze z prześladowcami, a mój ojciec, ze względu na jego uczucia do mnie, trwał w dążeniu, aby odwieść mnie od mojego celu i zniechęcić do wiary, powiedziałam:
— „Ojcze, czy widzisz, powiedzmy, to naczynie leżące tutaj, że jest to mały dzban, czy też może coś innego?”
I rzekł: — „Widzę, że jest nim”.
I odpowiedziałam mu: — „Czy może to zostać określone jakąkolwiek inną nazwą niż tą, która odpowiada temu, czym to jest?”
I rzekł: — „Nie”.
— „Podobnie i ja nie mogę nazwać siebie czymś innym jak tylko tym, czym rzeczywiście jestem – Chrześcijanką”.
Wtedy mój ojciec, sprowokowany tą mową, rzucił się na mnie, jak gdyby chciał wyłupać moje oczy, ale jedynie potrząsnął mną i odszedł pokonany argumentami diabła. Potem dziękowałam Bogu za ulgę bycia przez kilka dni oddzieloną od mojego ojca; i w trakcie tych kilku dni zostaliśmy ochrzczeni. Duch Święty nakazywał mi, bym po tym świętym obrzędzie modliła się już wyłącznie o cielesne wytrwanie.
(Akta Męczeństwa św. Perpetuy i Felicyty, Pamiętnik św. Perpetuy, pocz. III w. [fragm.], św. Perpetua)
(2 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Mam wiele powodów, by nie łudzić się, co do dobra, które mógłbym sam dokonać, ani co do energii, jakiej bym do tego potrzebował, więc pragnę ofiarować przynajmniej swoje życie i swoją krew dla szerzenia Dobrej Nowiny. W moim przekonaniu Ewangelia będzie się szerzyła wśród dzikich ludów tylko w takich warunkach, w jakich się szerzyła w pierwszych wiekach: ziarno musi być skropione krwią męczenników. Gdyby Pan Bóg chciał przyjąć moją krew na tak wielka sprawę, dałbym ją z całego serca. Pragnienie męczeństwa jest ambitne, to prawda, lecz zdaje się, że bez niego nie ma prawdziwego misjonarza.
(Polub jako pierwszy)
Błogosławione zatem i wspaniałe wszystkie te męczeństwa, które dokonały się zgodnie z wolą Bożą. Musimy być dość pobożni na to, by uznawać, że wszystko jest w ręku Boga. Któż by nie podziwiał wielkoduszności męczenników, ich cierpliwości i miłości do Pana? Pod razami biczów, które rozdzierały ciało ukazując jego wewnętrzną budowę aż po najgłębsze żyły i arterie, oni trwali niewzruszenie tak, że i widzowie płakali nad nimi z litości.
Kiedy już posłał do nieba to Amen i zakończył modlitwę, ludzie zajmujący się stosem podpalili ogień. Rozbłysnął wielki płomień i ujrzeliśmy rzecz przedziwną, my, którym było to dane zobaczyć i którzy zostaliśmy zachowani, aby innym rozgłaszać to, co się stało. Płomień utworzył coś na kształt sklepienia, coś jak wydęty wiatrem żagiel statku, i niby murem otoczył ciało męczennika. I był on w środku nie jak palące się ciało, lecz jak chleb wypiekany lub złoto czy srebro próbowane w ogniu. A poczuliśmy też rozkoszny zapach jakby dymu kadzidlanego lub innych drogocennych wonności.
W prawie jako w figurze nakazano jeść Żydom czyste ryby, czyli te, które mają płetwy i łuski – wszystkie inne ryby były dla nich nieczyste i zakazane.