Cierpienia i przeciwności w początkach życia zakonnego przerażały mnie i odbierały mi odwagę. Toteż modliłam się nieustannie aby mnie Jezus wzmocnił i dał mi moc Ducha swojego Świętego, żebym mogła spełnić we wszystkim Jego świętą wolę, bo od początku znałam i znam słabość swoją. Wiem dobrze, czym jestem sama z siebie, dlatego Jezus odsłonił oczom duszy mojej całą przepaść nędzy, jaką jestem, a przez to rozumiem dobrze, że cokolwiek w duszy mojej jest dobrego, jest to tylko łaska Jego święta. To poznanie nędzy mojej daje mi zarazem poznać przepaść miłosierdzia Twojego. W życiu swoim wewnętrznym patrzę jednym okiem w przepaść swej nędzy i nikczemności, jaką jestem, a drugim okiem patrzę w przepaść miłosierdzia Twego Boże.
(Dzienniczek 56, św. Faustyna Kowalska)
(Polub jako pierwszy)
Kiedy wciąż leżałem pogrążony w ciemności i ponurej nocy, skłaniając się raz w jedną to znów w przeciwną stronę, miotany pianą tego pełnego pychy wieku i niepewny swoich chwiejnych kroków, nie wiedząc nic o moim prawdziwym życiu, oddalony od prawdy i światła, uważałem to za trudne zagadnienie – trudne zwłaszcza gdy brałem pod uwagę swój charakter w tamtym czasie – żeby człowiek mógł być zdolny do powtórnych narodzin [jak kolejny Nikodem, por. J 3] – tę prawdę, którą Boże Miłosierdzie ogłosiło dla mojego zbawienia, – i że człowiek przynaglony do nowego życia w kąpieli ze zbawczej wody miałby być zdolnym do odrzucenia tego czym wcześniej był; i, chociaż zachowując całą swoją cielesną strukturę, miałby sam być odmieniony na sercu i duszy.
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1) 