Ponieważ Pan otwierał jej [bł. Doroty z Mątowów] rozum i umysł do pojmowania, zobaczyła następnie w swoim życiu jakąś dwoistość stanu świeckiego, w którym żyła życiem duchowym, jakie zbawiennie prowadziła. Świecki stan osłaniał jej życie duchowe w taki sposób, w jaki ukazywałyby dwa płótna razem złożone, z których wierzchnie ukrywałoby i okrywało to spodnie. Widziała wtedy i czuła, że stan świecki nic jej nie pomógł do życia wiecznego ani żadnej nie przyniósł korzyści, jak tylko, że w nim jej życie duchowe było ukryte i utajone. Gdy stawało się ono jaśniejsze i bliższe jej, okazało się tak wielkie, iż wydawało się, że nie zdoła go w jego mnogości i wielkości wyrazić przez wszystkie pozostałe dni swego życia.
A wtedy Pan powiedział do niej: Ty w stanie świeckim prowadziłaś życie duchowne, a to mi jest milsze i wdzięczniejsze oraz dla ciebie pożyteczniejsze, niż gdybyś w stanie duchownym miała życie świeckie. Twoje życie było moje, nie twoje. Ja sam je rozpocząłem i udoskonaliłem, ja byłem jego części łącznikiem i rządcą, by je tobie zachować aż do wiecznotrwałego żywota. Ja wspaniale w tobie działałem od twego dziecięctwa, wraz z Ojcem i Duchem Świętym, działaniami niewyrażalnie wielkimi, o których ani nie wiesz, ani nie możesz wiele powiedzieć. Od czasu, gdy wydobyłem tobie stare serce, rozbudziłem ci tak twoje życie, że odtąd żyło i wspaniale jaśniało przede mną. Zapytaj spowiedników, czy żyje i jaśnieje wobec nich. Przedziwny bowiem jestem i niewypowiedziane rzeczy w tobie zdziałałem od czasu, odkąd dla mnie żyłaś ciałem i duszą.
(Żywot Doroty z Mątów [fragm.], Jan z Kwidzyna)