Bóg zawsze będzie nas darzył tym, czego potrzebujemy, by wypełnić misję, którą zechce nam powierzyć… Jeśli tak postanowi, będą to dary nadnaturalne, niewymagające z naszej strony żadnego przygotowania, tak jak w wypadku wielkich apostołów, Piotra i Pawła (…).
Jego dary mogą być również oparte na naszej współpracy z Bożą łaską, sam nam wtedy objawi dokładny czas, sposób i wymiar, w którym będziemy musieli dopełnić odpowiednich przygotowań… To On, w stosownym czasie, wezwie nas do tego, abyśmy Mu się oddali, to On, w stosownym czasie, powierzy nam misję, którą będziemy mogli podjąć… Jedynym naszym zadaniem jest być Mu w każdej chwili posłusznym, czyniąc zawsze to, czego Bóg pragnie od nas w chwili obecnej…
(Rozważanie [fragm.], bł. Karol de Foucauld)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1) 
Żyje się z dnia na dzień, ale nie ma nic straconego, nawet jeżeli się ma wrażenie, że się traci całe lata. Bossuet w swoim dziele „Elévations sur le Mystères” poświęcił dwadzieścia dwa rozdziały ofiarowaniu Jezusa w świątyni. Nauka łagodności i wzniosłości. W ostatnim rozważaniu powiada: „Symeon zabił w sobie przywiązanie do życia oddając się całkowicie Bogu”. Jakże wielka tajemnica zawarta jest w tym całkowitym wyrzeczeniu się życia wobec Boga. Ale przecież wcale go nie utracił. Stracony czas przygotował go do tego, by mógł przedstawić światu Chrystusa-Zbawiciela.
(Polub jako pierwszy)
Pragnę usilnie i postanawiam w obecności Boga mojego:
Pewnego zimowego dnia, gdy bł. Anna Maria Taigi – w towarzystwie ks. Natali – przechodziła obok jednego z rzymskich kościołów, zauważyła na ulicy młodego, prawie już nagiego mężczyznę, z wychudzoną twarzą i zapadniętymi oczami. Płakał z zimna i głodu. Pokryty nieczystościami, wyglądał jak cień człowieka. Przechodnie omijali go wielkim łukiem, niczym kogoś dotkniętego zarazą. Anna podbiegła do niego, wzięła go za rękę i zaprowadziła do swojego domu; ogrzała, umyła i dała czyste ubranie; nakarmiła. Po tym, jak przywróciła go do normalnego stanu, obdarowała jałmużną i pożegnała pośród tysięcznych oznak szacunku, tak że, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie słowa, młodzieniec odszedł z płaczem.