W ostatnie dni karnawału, kiedy odprawiałam godzinę świętą, ujrzałam Pana Jezusa, jak cierpiał biczowanie. O, niepojęta to katusza. – Jak strasznie Jezus ucierpiał przy biczowaniu. O biedni grzesznicy, jak wy się spotkacie w dzień sądu z tym Jezusem, którego teraz tak katujecie? Krew Jego płynęła na ziemię, a w niektórych miejscach ciało zaczęło odpadać. I widziałam na plecach parę kości Jego obnażonych z ciała… Jezus cichy wydawał jęki i westchnienie.
(Dzienniczek 188, św. Faustyna Kowalska)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Wyznaję teraz jeszcze w ogóle, że od lat 12, od odstąpienia mego od wiary świętej, całe moje życie było we mnie przytłumianiem, wyniszczaniem dobrego, krzewieniem we mnie złego. Ciągle wzrastał egoizm umysłowy i cielesny; [miejsce] prawdziwej miłości, doskonałości Boga i bliźniego, brała coraz większa pożądliwość ducha i ciała, coraz większy nieład w myślach i w czynach, coraz większe zamiłowanie w grzechach śmiertelnych:
(Polub jako pierwszy) 
