Kto przeklina, grzeszy, bo użycza swego języka szatanowi, a szatan użycza mu swego ducha i złości.
grzech
Cyprian z Kartaginy (św.): Co zostało od nas zabrane i co zostało nam dane
Kiedy wciąż leżałem pogrążony w ciemności i ponurej nocy, skłaniając się raz w jedną to znów w przeciwną stronę, miotany pianą tego pełnego pychy wieku i niepewny swoich chwiejnych kroków, nie wiedząc nic o moim prawdziwym życiu, oddalony od prawdy i światła, uważałem to za trudne zagadnienie – trudne zwłaszcza gdy brałem pod uwagę swój charakter w tamtym czasie – żeby człowiek mógł być zdolny do powtórnych narodzin [jak kolejny Nikodem, por. J 3] – tę prawdę, którą Boże Miłosierdzie ogłosiło dla mojego zbawienia, – i że człowiek przynaglony do nowego życia w kąpieli ze zbawczej wody miałby być zdolnym do odrzucenia tego czym wcześniej był; i, chociaż zachowując całą swoją cielesną strukturę, miałby sam być odmieniony na sercu i duszy.
„Jak – mówiłem – jest możliwa taka zmiana, żeby było nagłe i szybkie wyzbycie się tego wszystkiego co, bądź wrodzone nam zatwardziło się w zepsuciu naszej materialnej natury, bądź nabyte przez nas stało się nałogiem przez długotrwałe przyzwyczajenie? Te rzeczy stały się głęboko i radykalnie wyryte w nas. Czy słyszano kiedyś by nauczył się roztropności ten, kto nawykł do frywolnych uczt i wystawnych przyjęć? Albo ten, który błyszczał złotem i purpurą, i był znany ze swoich kosztownych strojów, ograniczył się kiedyś do zwyczajnego, prostego ubrania? Ktoś, kto odczuwał urok fascesów(1) i miejskich honorów wzdryga się przed staniem się szeregowym i pogardzanym obywatelem. Człowiek, którego odwiedzają tłumy klientów, któremu godności dodają liczne zgrupowania nadgorliwych kolejkowiczów, uważa to za karę, gdy jest sam. Jest nieuniknionym, i zawsze takim było, że miłość wina wabi, duma nadyma, gniew zapala, zazdrość niepokoi, okrucieństwo pobudza, ambicja daje rozkosz, pożądanie przyspiesza ruinę, z wdziękami które nie wypuszczają ze swojego uścisku”.
Takie były moje częste myśli. A ponieważ sam byłem trzymany w więzach przez niezliczone błędy mojego wcześniejszego życia – od których nie wierzyłem, że mógłbym być wyzwolony – byłem skłonny poddawać się mocno zakorzenionym we mnie wadom; i ponieważ straciłem nadzieję na lepsze rzeczy, zwykłem ulegać swoim grzechom tak jakby były one faktycznie częścią mnie, i dla mnie właściwe. Jednak potem, przy pomocy wody nowych narodzin, plama minionych lat została zmyta, i światło z góry, łagodne i czyste, zostało wlane do mojego pojednanego serca, – po czym, za pośrednictwem Ducha tchniętego z nieba, drugie narodziny odnowiły mnie do nowego człowieka; – wtedy, w cudowny sposób, wątpliwe rzeczy w jednej chwili zaczęły stawać się dla mnie pewnymi, ukryte objawionymi, ciemne oświeconymi, to co wcześniej wydawało się trudne zaczęło podpowiadać środki własnej realizacji, co wydawało się niemożliwym, możliwym do osiągnięcia; tak że zostałem uzdolniony do zrozumienia, że to co wcześniej, będąc narodzonym z ciała, żyło przez ponawianie grzechów, było z ziemi i ziemskie, ale teraz zaczęło być z Boga, i było ożywiane przez Ducha świętości.
Ty sam z pewnością wiesz i przypominasz sobie tak dobrze jak i ja co zostało od nas zabrane i co zostało nam dane przez tamtą śmierć zła i tamto życie cnoty. Ty sam wiesz to bez mojego mówienia. Jakiekolwiek chlubienie się jest godne nienawiści, a przecież my w rzeczywistości nie możemy się chlubić a jedynie być wdzięczni za to, czego nie przypisujemy ludzkiej cnocie, ale ogłaszamy, że jest darem Boga; więc to, że teraz nie grzeszymy jest początkiem dzieła wiary, tak jak to że grzeszyliśmy wcześniej było skutkiem ludzkiego błędu. Cała nasza moc jest z Boga; Mówię, z Boga. Od Niego mamy życie, od Niego mamy siłę. Mocą pochodząca i zapoczątkowaną przez Niego czynimy, będąc jeszcze na tym świecie, znaki zapowiadające rzeczy przyszłe. Pozwól jedynie aby bojaźń była stróżem niewinności, aby Pan, który ze Swojego Miłosierdzia zajaśniał w naszych sercach w przystępie niebieskiej łaski, mógł zostać zachowany słuszną uległością w gospodzie wdzięcznego umysłu, tak aby pewność którą osiągnęliśmy nie poczęła niedbałości, a stary wróg nie wkradł się ponownie.
Jeśli jednak zachowujesz drogę niewinności, drogę sprawiedliwości, jeśli chodzisz mocnym i niezachwianym krokiem, jeśli, polegając na Bogu, całą swoją siła i całym sercem, będziesz tylko tym czym zacząłeś być, wolność i moc do czynu będzie ci udzielana proporcjonalnie do wzrostu twojej duchowej łaski. Gdyż nie ma, tak jak to jest w przypadku ziemskich korzyści, żadnej miary czy ograniczenia w rozdzielaniu niebiańskiego daru. Duch swobodnie wypływający nie jest miarkowany żadnymi granicami, nie jest zatrzymywany przez jakieś zamknięte zapory wewnątrz wyznaczonej przestrzeni; wypływa On nieustannie, obfity w swoim bogactwie. Niech nasze serce tylko będzie spragnione i gotowe przyjmować: w stopniu w jakim wprowadzimy w nie pojemną wiarę, taka miarą wydobędziemy z niego dla siebie przelewającą się łaskę.
Stamtąd udzielana jest moc, ze skromną czystością, ze zdrowym umysłem, z prostotą wyrazu, z nieskazitelną cnotą, która jest zdolna stłumić wirusa trucizn dla uleczenia chorych, usunąć plamy głupich dusz przywróconym zdrowiem, zaoferować pokój tym, którzy są wrogami, odpoczynek gwałtownikom, łagodność niesfornym, – zaskakującymi groźbami zmusić do ujawnienia się nieczyste i błądzące duchy, które wstąpiły w ciała ludzi by doprowadzić ich do zagłady, zmuszać je ciężkimi ciosami by wyszły z nich, rozciągać je zmagające się, wyjące, jęczące wraz ze zwiększaniem się wciąż odnawianego bólu, pobić je biczami, przypiekać na ogniu: materia jest tam dostarczana, jednak nie widać jej; zadane uderzenia są ukryte, ale kara jest widoczna.
Tak więc, w związku z tym czym już zaczęliśmy być, Duch którego otrzymaliśmy posiada swoją własną wolność działania; skoro w tym nie zmieniliśmy jeszcze naszego ciała i członków, cielesne spojrzenie jest wciąż zaciemnione chmurami tego świata. Jak wspaniałe jest imperium umysłu, i jaką moc on posiada, nie tylko że sam jest on wycofany ze szkodliwych światowych związków, jak ktoś kto jest oczyszczony i nieskazitelny nie może znieść zmazy wrogiego wtargnięcia, ale że staje się ciągle większy i potężniejszy w swojej mocy, tak że swoim wpływem może sprawować rządy nad całą władczą hordą atakujących przeciwników!
(Do Donata, 3-5, św. Cyprian z Kartaginy).
—
Jacopone da Todi: Nienawiść siebie jest źródłem i fundamentem wszystkich cnót i przekreśleniem wszystkich nałogów
Jak miłość siebie jest przyczyną i korzeniem wszystkich nałogów, zła i osłabieniem wszystkich cnót, tak również nienawiść siebie jest źródłem i fundamentem wszystkich cnót i przekreśleniem wszystkich nałogów. Dlatego nie tylko powinno się nienawidzić siebie, ale także powinno się pragnąć tego, aby być nienawidzonym przez wszystkich.
Do tej nienawiści dochodzi się w następujący sposób: każdy powinien dokładnie przeegzaminować siebie samego i starać się poznać siebie samego. Czyniąc to, zobaczy i uzna, że jest niegodny i osądzi, że zasługuje na na nienawiść i będzie nienawidził siebie samego, jak niegodziwca. A ponieważ z tego poznania siebie dojdzie do poznania prawdy, zacznie kochać prawdę, nie tylko w sobie, ale we wszystkich. Z tego powodu będzie chciał być nienawidzonym przez wszystkich i nie będzie mógł znieść tego, aby był chwalony, ponieważ będzie w tym widział sfałszowanie prawdy, którą kocha.
W ten sposób umartwia w sobie pragnienie pochwały, które miał, i wszelkie inne nieuporządkowane pragnienia, a w następstwie tego pozbędzie się pychy, gniewu, zazdrości i wszystkich innych wad. Tą drogą zdobywa także przekonanie o swojej małej wartości i osiąga wszystkie cnoty i wszelkie dobro. Rzeczywiście, dzięki temu odczujesz jak w twojej duszy zapuszcza korzenie roztropność, męstwo, umiarkowanie i sprawiedliwość i wszystkie inne cnoty, a przede wszystkim potrójna cierpliwość. Tą drogą osiąga się pokój duszy.
Pierwszą cierpliwością jest cnota, dzięki której ktoś cierpliwie znosi wszystkie przeciwności. Drugą – jest dar męstwa, dzięki któremu ktoś chętnie znosi przeciwności. Trzecią – jest dar błogosławieństwa, dzięki któremu ktoś z radością znosi przeciwności.
(Dicta, Jacopone da Todi)
Zadośćuczynienie
Bóg powiedział do pogrążonej w ekstazie Katarzyny: „Cierpienie, które znosi stworzenie, dopóki jest w ciele śmiertelnym, nie jest dostateczne samo z siebie do zadośćuczynienia winie i karze, jeśli już nie jest zjednoczone z miłością i z prawdziwą skruchą, i z odrazą grzechu.
Lecz cierpienie czyni zadość wtedy, gdy zjednoczone jest z miłością, nie mocą jakiegoś czynu pokuty, który można spełnić, lecz mocą samej miłości i żalu za popełniony grzech. Miłość tę zdobywa się światłem rozumu, sercem szczerym i szczodrobliwym, mającym za przedmiot tylko Mnie, który jestem samą miłością”.
Fulgencjusz z Ruspe (św.): Oddawajcie Bogu co jest Bożego
Najgodniejszym Boga darem jest rzecz najlepsza w całym stworzeniu, a na ziemi nie ma lepszego nad obraz i podobieństwo Boże, którym jest człowiek. Kto więc żąda przynieść ofiarę Panu, niech naprzód siebie samego ofiaruje. Oddawajcie cesarzowi, co jest cesarskiego, a Bogu, co jest Bożego; tj. jak oddajesz obraz cesarski na kruszcu wytłoczony do jego skarbu, tak podobieństwo Boskie w sobie wyryte oddaj Bogu. Powróć człowiecze twojemu Stworzycielowi obraz Jego; powróć sprawiedliwy a nie zepsuty, pokorny a nie pyszny, nie łakomstwem i zdzierstwem oszpecony, nie wybuchami gniewu przestały, nie upodobaniem w ziemi przegniły, nie zazdrością pożółkły, nie rozpustą splamiony: ale oddaj obraz w całości przechowany roztropnością, czysty prawdziwym wierzeniem, jaśniejący dobrymi obyczajami i sprawami. Jakim zaś sposobem mamy Bogu oddawać Jego w nas obraz, naucza prorok Micheasz, mówiąc: pokażę tobie człowiecze, co jest dobre, i czego Pan chce po tobie: zaiste, żebyś czynił sąd, a miłował miłosierdzie, a z pilnością chodził z Bogiem twoim.
– Cóż jest czynić sąd? wejdź w siebie samego człowiecze; szukaj w sobie zaskarżenia, obrony i sądu, bądź razem stroną powodową, pozwaną i sędzią. W tajniku serca twego, kędy cię widzą tylko oczy Boskie, oskarżaj siebie, i jeśli słusznie możesz, broń się; tam się potępiaj, abyś przebaczenie zasłużył; tam karaj siebie, jeśli chcesz uniknąć wiecznej katuszy. Czyń w sobie prawdziwy i słuszny sąd, przeglądając troskliwie wszystkie kryjówki serca. Złe twoje sprawy połóż przed oczyma; zatarte w księdze przypomnienia odnawiaj i często czytaj; roztrząsaj bez pobłażania i wszystko niedobre naprawuj męczarnią w myśli. Tam na siebie daj wyrok słuszny. Cokolwiek z tego uczyniłeś grzesząc, staraj się prawdziwą pokutą naprawić i zgładzić: zostawszy sędzią grzechów twoich karz one w ten sposób i staraj się je naprawić, jak sędziowie zwykli karać wielkich zbrodniarzy. Nie miej względu na osobę twoją, ale rozpatruj najsurowiej własne niedostatki, ogłoś z całą mocą wyrok śmierci na twoje grzechy, i w sobie je zabij. Grzechy zabić, jest więcej nie grzeszyć, a ta surowość uniewinni cię przed sądem Boga.
( Homilia 10 na rozdział VI Micheasza proroka , św.Fulgencjusz z Ruspe)
Stefan Wincenty Frelichowski (bł.): Sakrament Pojednania wołaniem Ojca
Przyjdź synu do mnie. Nie odtrącę cię od siebie – woła Bóg do mnie grzesznego. Przyjdź z ufnością, a odzyskasz wszystko coś stracił. Na nowo zostaniesz dzieckiem moim. Zgrzeszyłeś, leniwy byłeś, nie wypełniłeś swych obowiązków, z dala ode mnie przebywałeś, to wszystko prawda. Ale przebaczyć Ci chcę, synu mój wszystko. Wszystko zapomnę i zostaniesz znowu dziecięciem mym umiłowanym.
O Panie, smutno mi bez Ciebie. Zgrzeszyłem, uznaję to z pokorą. Moje dążenia, pragnienia nie do Ciebie były skierowane, lecz w przeciwną stronę. Oddalałem się od Ciebie. I smutno mi teraz. Żal mnie ogarnia, że Cię obrażałem i Cię opuściłem. Żałuję, o Panie, za wszystkie złości moje. Z pokorą wracam do Ciebie ja, syn marnotrawny, prosząc o przebaczenie. Okaż, Panie, miłosierdzie Twoje nade mną; przyciśnij mnie choć na chwilę do Twego Boskiego Serca i powiedz: synu przebaczam. Panie, chcę już tylko Tobie teraz służyć.
(Pamiętnik, Błogosławiony Stefan Wincenty Frelichowski)