W wiecznym milczeniu nieogarnionego życia Bożego zapadł plan zbawienia. W ukryciu domku nazaretańskiego spoczęła moc Ducha Świętego na samotnie modlącej się Najświętszej Dziewicy i dokonało się Wcielenie. Wokół tej rozmodlonej Dziewicy czekał tworzący się Kościół na przyobiecane nowe wylanie Ducha Świętego, które miało mu udzielić wewnętrznego światła i ożywić do owocnej zewnętrznej działalności.
I tak przez setki lat powtarza się historia. Trwając na rozmowie z Bogiem, dusze Mu poświęcone wpływają na bieg dziejów odnawiających oblicze ziemi. W nich właśnie odżywa ciągle na nowo Arcykapłańska Modlitwa Chrystusa.
Z upodobaniem obierał sobie Pan jako narzędzie wielkich spraw w Kościele dusze dziewicze, zdolne na wzór Jego Matki siebie całkowicie przekreślić i zatopić się w życiu i cierpieniach Chrystusa.
Pełnia Bożego życia staje się w nas rzeczywistością. Trzeba tylko godzin nadsłuchiwania w milczeniu na działanie Boskiego Słowa, aż samo tego dokona, że stanie się w nas płodne w ofierze chwały i w ofierze czynu.
(Światłość w ciemności. Autobiografia [fragm.], św. Teresa Benedykta od Krzyża, wł. Edyta Stein)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
(Polub jako pierwszy)
Lecz nade wszystko Ojciec [duchowny] zachęcał mnie do umiłowania i zachowania czystości. Jego słowa o tej cnocie taką miłością ku niej przejmowały mnie, że lękałam się najlżejszego pyłku. Pan Jezus dawał mi taką czujność we dnie i w nocy, że leżąc w łóżku bałam się nawet poruszyć, aby czymś nie obrazić Go. Ale miłowałam tę cnotę dla jej piękna, bo dusza czysta wydawała mi się tak piękna, miłowałam ją, bo dziewice chodzą za Barankiem i śpiewają pieśni nową, miłowałam ją, bo czyste dusze oglądają Boga. Kochać dziewictwo i być dziewicą było moim szczęściem.