Pośród skruchy i pobożności i pokory serca posyłajcie każdego dnia Bogu wasze szczere wzdychania, waszą modlitwę myślną w oratorium, uważną modlitwę ustną w chórze… z wielką gorliwością. Bo jeśli w tym osłabniecie, zaniedbując świętą doktrynę, którą odnośnie tego wam zostawiam… wierzcie, że prędko staniecie się słabi we wszystkim. I tak zobaczcie jaki owoc może wam zrodzić osłabienie i letniość modlitwy. Z pewnością nie inny jak tylko niebezpieczeństwo śmierci w duszy. Gdyż ona zachowuje i strzeże wszystkich cnót i nimi rządzi i je utrzymuje zawsze świeże i zdrowe bez żadnego zepsucia. I dlatego, dzieci, niech przyjdzie co ma przyjść, pokora serca bez żadnego udawania niech idzie zawsze przed wami, a modlitwa pobożna i zwykła, codzienna o odpowiedniej porze z wielkim zapałem, niech zawsze będzie waszą towarzyszką, a za wami niech idzie pokorna i stanowiąca nawyk i dyskretna wstrzemięźliwość.
(Lope de Salazar y Salinas, Testamento de Fray Lope de Salinas, 16 [fragm.])
(3 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Słuchaj, moja Córko, tego, o czym myślę w tej chwili. Myślę o tych małych ptaszkach, nazwanych zimorodkami, które robią gniazdka na morskiej plaży. Wiją je okrągłe i tak gęste, że morska woda nie może przez nie przejść. U góry jest otwór, przez który dostaje się powietrze. W nich umieszczają swe małe, by gdy woda je zabierze, mogły bezpiecznie pływać i unosić się na powierzchni fal, bez zalania wodą i zatopienia. Dostające się przez ten otwór powietrze, którym oddychają, stanowi przeciwwagę i tak zapewnia równowagę, że te małe kłębki się nie przewracają.
(Polub jako pierwszy)
Ojciec Feliks zwykł nazywać nieustanną modlitwę odprawianą poza kaplicą lub kościołem „miłującą uwagą skierowaną na Boga”. Objaśniał ją w następujący sposób: