Być łagodną, cierpliwą dla tych, co sprawiają nam cierpienie. Oni są narzędziami naszego uświęcenia użytymi przez Bożą Opatrzność. Zamiast się buntować i niecierpliwić trzeba wznieść duszę ku niebu i widzieć w tym rękę Boga, który chce nas oczyścić przez doświadczenia. Trzeba być, zatem wdzięcznym i miłosiernym dla narzędzia, które Bóg używa, by nas udoskonalić.
cierpliwość
Hieronim Emiliani (św.): Chrystus działa w tych instrumentach, które pozwalają prowadzić się Duchowi Świętemu.
1. Wielmożny Panie Ludwiku, drogi w Chrystusie. Swoją cierpliwością uratujecie wasze dusze. Jaką korzyść będzie miał bowiem człowiek, jeżeli pozyska cały świat? Wydaje mi się, że możecie mnie zrozumieć, jesteśmy jak ziarno zasiane między kamieniami, to znaczy pochodzimy z tych, którzy wierzą przez jakiś czas, ale w godzinie pokusy ulegają.
2. Powinniśmy znosić bliźniego, przebaczać mu w głębi duszy i modlić się za niego, a na zewnątrz starać się, aby przemówić do niego jakimś łagodnym słowem, po chrześcijańsku, prosząc Pana, aby was uczynił godnym, dzięki waszej cierpliwości i łagodnemu przemawianiu, do powiedzenia mu takich słów, żeby został oświecony w swoim błędzie w tym momencie. Ponieważ Pan zezwala na taki błąd dla waszej i jego użyteczności, a to dlatego, abyście wy nauczyli się mieć cierpliwość i poznali niedoskonałość ludzką, i aby później, za waszym pośrednictwem, został on oświecony, i aby był chwalony Ojciec Niebieski w swoim Chrystusie.
3. I kiedy wydarzy się jedna z takich sytuacji, należy wystrzegać się czynienia czego innego, jakby to mogło być szemranie, mówienie źle, złoszczenie się, bycie niecierpliwym, twierdzenie: „nie jestem świętym; to nie są rzeczy, które można znieść; to nie są ludzie umartwieni” lub tym podobne; a później dawać własny zysk innym mówiąc: „dobrze by było, aby ów mu powiedział lub napisał, albo powiadomił go, ponieważ zrobiłby to lepiej ode mnie, mnie nie uwierzy; ja nie jestem w tym dobry, itd.”; ale powinniśmy myśleć, że tylko Bóg jest dobry i że Chrystus działa w tych instrumentach, które pozwalają prowadzić się Duchowi Świętemu.
List do Lodovico Viscardi w Bergamo, Brescia, 14 czerwca 1536, [fragm.], św. Hieronim Emiliani
Katarzyna Ricci (św.): Oddaj się Jemu całkowicie a On da ci Siebie
Niech Jego Majestat udzieli ci pomnożenia w Jego świętej miłości, i niech udzieli ci zrozumienia, że wszystko co cierpisz jest Mu znane, i że On odpłaci Tobie za wszystko jeśli będziesz znosił to z cierpliwością, jak mam nadzieję chcesz czynić; albo raczej, jak wierzę że czynisz.
Oddaj się Jemu całkowicie a On da ci Siebie; powiedz: Uczyń ze mną cokolwiek Ci się podoba, daj mi albo chorobę, albo zdrowie, obym tylko Ci się podobał; Nie chcę niczego poza pełnieniem Twojej świętej woli.
(List do Lorenzo Strozzi, 23.08.1543 r. [fragm.], św. Katarzyna Ricci)
Męczeństwo św. Polikarpa: Błogosławione zatem i wspaniałe wszystkie te męczeństwa, które dokonały się zgodnie z wolą Bożą
Błogosławione zatem i wspaniałe wszystkie te męczeństwa, które dokonały się zgodnie z wolą Bożą. Musimy być dość pobożni na to, by uznawać, że wszystko jest w ręku Boga. Któż by nie podziwiał wielkoduszności męczenników, ich cierpliwości i miłości do Pana? Pod razami biczów, które rozdzierały ciało ukazując jego wewnętrzną budowę aż po najgłębsze żyły i arterie, oni trwali niewzruszenie tak, że i widzowie płakali nad nimi z litości.
Doszli do takiej mocy ducha, że nikt z nich nawet nie westchnął ani nie jęknął. Pokazali nam wszystkim, że w owej godzinie tortur wielkoduszni męczennicy Chrystusowi nie są już w ciele i że to raczej Chrystus jest właśnie przy nich i z nimi rozmawia. Toteż zapatrzeni w łaskę Chrystusa wzgardzili torturami tego świata. Nawet ogień nieludzkich katów był dla nich zimny, gdyż myśleli tylko o tym, żeby uniknąć nie gasnącego nigdy ognia wiecznego i oczami swego serca widzieli już dobra przygotowane dla tych, co wszystko zniosą, dobra, jakich ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć (1 Kor 2,9; Iz 62,4), lecz jakie Pan im ukazał, bo już nie ludźmi, lecz aniołami byli.
Podobnie i ci, których skazano na walkę ze zwierzętami, straszne znosili udręki. Rozciągano ich na ostrych muszlach i zadawano najrozmaitsze inne wyszukane tortury, by – jeśli to tylko możliwe – skłonić ich do zaparcia przez przedłużającą się mękę. Wiele sztuczek wymyślał przeciw nim diabeł, lecz dzięki Bogu nikogo z nich nie przemógł.
(Świadectwo męczeństwa św. Polikarpa, początek drugiej połowy II w.)
Katarzyna ze Sieny (św.): Stworzyłem was bez was, lecz nie zbawię was bez was.
Cała wiara wasza oparta jest na posłuszeństwie i przez posłuszeństwo okazujecie, że jesteście wierni. Dla wszystkich bez wyjątku Prawda moja ustanowiła przykazania prawa. Najważniejszym z nich jest: kochać Mnie nade wszystko, a bliźniego jak siebie samego. Ten przepis jest tak ściśle związany z wszystkimi innymi, że nie można przestrzegać jednego, nie przestrzegając wszystkich innych, ani zaniedbywać jednego bez uchybienia wszystkim(por. Mt 22, 37-40). Kto przestrzega pierwszego, przestrzega wszystkich. Jest wierny Mi i bliźniemu, kocha Mnie i trwa w miłości do mego stworzenia. Tym samym jest posłuszny, poddaje się przykazaniom prawa i stworzeniom dla Mnie, znosząc z pokorą i cierpliwością wszystkie cierpienia i obelgi ze strony bliźniego.
Posłuszeństwo to jest tak wzniosłe, że przez nie otrzymujecie łaskę, jak przez nieposłuszeństwo ściągacie na siebie śmierć (por. Rz 5,19). Lecz nie dość, aby mieszkało tylko w mym Słowie, wy też musicie go przestrzegać. Rzekłem ci już, że jest ono kluczem, który otworzył niebo, i klucz ten, Syn mój, powierzył rękom namiestnika swego. Namiestnik ten wkłada go w ręce każdego z was, gdy przyjmując chrzest, przyrzekacie wyrzec się diabła, świata, jego wspaniałości i rozkoszy. Przez tę obietnicę uległości każdy otrzymuje klucz posłuszeństwa, każdy posiada go na własny użytek, jest to jeden i ten sam klucz Słowa. Jeśli człowiek w świetle wiary, ręką miłości, nie otworzy tym kluczem bramy nieba, nie wstąpi doń nigdy, choć Słowo moje otworzyło już tę bramę. Stworzyłem was bez was, lecz nie zbawię was bez was.
Winniście nosić w ręce ten klucz; winniście kroczyć, nie siedzieć. Naprzód, drogą wskazaną przez mą Prawdę! Nuże, porzućcie rzeczy skończone, do których lgniecie sercem, jak czynią głupcy, którzy naśladują starego człowieka, pierwszego swego rodzica, i rzucają w błoto nieczystości klucz posłuszeństwa, spaczywszy go rdzą miłości własnej. Przyszło Słowo, mój Syn Jednorodzony, który wziął w rękę ten klucz posłuszeństwa, oczyścił go w ogniu Boskiej miłości, wydobył go z błota, by obmyć swą krwią, wyprostował go mieczem sprawiedliwości, gdy na kowadle swego ciała naprawiał nieprawości wasze. Wykuł go tak doskonale, że choćby człowiek uszkodził swój klucz własnowolnie, może naprawić go sam swą wolną wolą, z pomocą mej łaski, posługując się tymi samymi narzędziami.
O człowiecze, ślepcze nad ślepcami! Zepsuwszy ten klucz, nie zatroszczysz się nawet, aby go naprawić! Czy myślisz, że nieposłuszeństwo, które zamknęło niebo, otworzy ci je? Czy sądzisz, że pycha, która zeń została strącona, znajdzie doń dostęp? Czy mniemasz, że w podartej i brudnej szacie wpuszczą cię na gody weselne? Czy wierzysz, że siedząc związany pętami grzechu śmiertelnego, zdołasz tam dojść i bez klucza otworzyć bramę? Nie wyobrażaj sobie tego, bo zawiedziesz się. Musisz zerwać więzy, musisz dźwignąć się z grzechu śmiertelnego przez świętą spowiedź połączoną ze skruchą serca, z zadośćuczynieniem i obietnicą niegrzeszenia więcej. Zrzucisz wtedy brudne i szpetne odzienie, przywdziejesz szatę godową i pospieszysz w świetle wiary, z kluczem posłuszeństwa w ręku, otworzyć bramę. Przywiąż, przywiąż do tego klucza sznur samozaparcia, pogardy dla siebie i dla świata; przytrocz ten klucz do woli mojej, twego Stwórcy, z tej woli uczyń sobie pas i opasz się nim, abyś nie zgubił klucza (por. Iz 11,5).
Wiedz, córko moja, że wielu wzięło ten klucz posłuszeństwa, ujrzawszy w świetle wiary, iż bez niego nie mogą uniknąć potępienia wiecznego. Trzymają go jednak w ręce, bez pasa i bez sznura, na który ma być nawleczony. To znaczy, że nie oblekli się doskonale w chęć podobania się Mnie: podobają się jeszcze sobie samym; nie postarali się o sznur samozaparcia, nie chcąc by uważano ich za nic, przywiązują zbytnią wagę do pochwał ludzkich. Ci bliscy są postradania klucza, ledwo dotknie ich jakieś cierpienie lub udręczenie duchowe czy cielesne; często, gdy rozluźni się ręka świętego pragnienia, tracą go. Właściwie nie tracą go, lecz gubią, bo jeśli chcą, mogą go odnaleźć, póki żyją, lecz jeśli nie chcą, nie odnajdują go nigdy. Co wykazuje im, że go zgubili? Niecierpliwość, bo cierpliwość i posłuszeństwo są nierozdzielne. Kto nie jest cierpliwy, dowodzi tym samym, że posłuszeństwo nie mieszka w jego duszy.
Jan Tauler: Bóg będzie podkładał swe ramiona pod nasze brzemię
Kto nie chce znosić Boga teraz, w Jego sprawiedliwości i wyrokach, spotka bez wątpienia sprawiedliwość i wyroki Boga w wieczności. Inaczej być nie może, choćbyś tę rzecz rozpatrywał na wszystkie sposoby. Musisz się zaprzeć samego siebie i mężnie znosić cierpienia, a wtedy Bóg będzie nas naprawdę nosił we wszystkim, we wszystkich ciężarach i brzemionach. Bóg będzie podkładał swe ramiona pod nasze brzemię. I będzie pomagał nam nieść nasze cierpienie. Znoście je z miłości do Niego, bo gdy cierpimy w prawdziwym się Jemu poddaniu – nie ma już cierpienia, nic dla nas nie jest nieznośne. Jeśli wcale nie potrafimy cierpieć i niczego nie możemy uczynić, to dlatego że jesteśmy teraz bez Boga, zdani na własną słabość.
Niech nam Bóg dopomoże, byśmy wszyscy z godnością nosili to jarzmo Boże. Amen.
(Kazanie na dwunastą niedzielę po uroczystości Trójcy Świętej [fragm.], Jan Tauler)