Wtorek, 28 grudnia 1929.
Nareszcie moje marzenie spełnione. Na gwiazdkę dostałem od moich ukochanych rodziców ten pamiętnik. Jakże byłem wzruszony tym darem. Pojąć wprost nie mogłem mego wzruszenia. […] Ja zaś podarowałem rodzicom kapliczkę. Chociaż gwiazdor nie był bogaty, bo interesy źle idą, to jednak nastrój był pomiędzy nami miły, braterski. Był także na wieczerzy wigilijnej dziadek, babka i ciocia Zosia. […] Rano poszedłem do kościoła. […] W pierwsze święto był u nas wieczorem ks. Sosnowski. Święta spędziłem na ogół dobrze i się dosyć bawiłem.
(Pamiętnik, [fragm.], bł. ks. Stefan Wincenty Frelichowski)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Całą doniosłą życiową kwestię stosunku mego do kobiety rozwiązałem już. Dzięki Tobie, Boże, i w Tobie. Niech zginą wszelkie marzenia moje o małżeństwie z Agnieszką, a szczególnie z Gabrysią. Obecnie tylko z konieczności, jak św. Jan Bosco, chcę przestawać, mówić z kobietami. A jako przedmiot szczegółowego rachunku sumienia obieram walkę z brudem ciała, walkę o czystość. Chcę wypróbowany w czystości z solidną walką, z tą moją gorącą krwią i namiętnością, stanąć u stopni ołtarza. I w subdiakonacie złożyć Bogu ślub czystości na życie całe. Jezus mym oblubieńcem. Jezu, rozpal mnie miłością swoją, bym tylko kochał Ciebie.
Pierwszy raz, będąc kapłanem, piszę w pamiętniku. Chcę podziękować Bogu za to, że mi dał udział w służbie Swojej i dał polecenie prowadzenia doń serc ludzkich.