
Druga rzecz, której pojąć wcale nie mogę sam, a tym bardziej nie potrafiłbym innemu wytłumaczyć, to miłość Chrystusa Pana ku ludziom — widzę to ustawicznie, boję się odpowiedzialności jaka mnie czeka, ale jak to pojąć, nie wiem. Między trędowatymi znajduje się niejeden siarczyście obrzydliwy pod każdym względem, bo i na oko obrzydliwy i śmierdzi szkaradnie itd.
Ciało jednak najobrzydliwszego jaki tylko być może trędowatego jest cudem piękności w porównaniu do mojej duszy, a tymczasem Chrystus Pan co dzień raczy wchodzić do tej plugawej duszy i czy nie brzydzi się, czy ja wiem, to przechodzi mój rozum. Wiem, że to sprawia miłość Jego ku nam, ale tylko wierzę, bo pojąć nie jestem w stanie. Że Chrystus Pan jak ostro cierpiał za mnie i dla mnie, to jeszcze łatwiej sobie tłumaczę i wyobrażam siłę tej Jego miłości, ale tego niebrzydzenia się pojąć nie mogę.
(List, bł. Jan Beyzym SJ)