[Święty Franciszek] chciał okazywać wielki szacunek dłoniom kapłańskim, które otrzymały boską władzę sprawowania tegoż Sakramentu. Często mawiał:
—„Gdyby mi się przydarzyło spotkać razem jakiegoś świętego z nieba i jakiegoś biednego księdza, to najpierw uczciłbym kapłana i pośpieszyłbym co rychlej ucałować mu ręce. Powiedziałbym: «Ach, święty Wawrzyńcze, zaczekaj, ponieważ jego ręce dotykają Słowa żywota (1 J 1, 1) i mają w sobie coś ponadludzkiego».”.
(Vita secunda, bł. Tomasz z Celano)
(2 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Bóg powiedział do pogrążonej w ekstazie Katarzyny: „Cierpienie, które znosi stworzenie, dopóki jest w ciele śmiertelnym, nie jest dostateczne samo z siebie do zadośćuczynienia winie i karze, jeśli już nie jest zjednoczone z miłością i z prawdziwą skruchą, i z odrazą grzechu.
(Polub jako pierwszy)
Pewnego dnia u Świętej Maryi [w kościele Matki Boskiej Anielskiej, zwanym Porcjunkulą] św. Franciszek zawołał brata Leona i powiedział:
Chrystus miał osobowe istnienie w dwóch naturach. Miał wieczne narodziny z Ojca i dlatego jest Synem Bożym i prawdziwym Bogiem. Narodził się też w czasie ze swej matki Maryi i dlatego jest synem człowieka i prawdziwym człowiekiem. Każda natura pozostała jednak w sobie tym, czym była. Bóstwo nie mogło stać się człowieczeństwem ani człowieczeństwo bóstwem, lecz połączyła je Boska Osoba Syna. Każda z obu natur była własną Jego naturą, gdyż On jest prawdziwym Bogiem i człowiekiem.
