Sługa: – „Dobro nad wszystko umiłowane! (…) Jakże szczęśliwy, kto godny jest zostać Twoim oblubieńcem!”
Mądrość Przedwieczna: – „Wielu jest do tego wezwanych, ale mało wybranych (por. Mt 22,14)”
Sługa: – „Czy Ty ich oddalasz, dobry Panie, czy to raczej oni Cię opuszczają?”
Mądrość Przedwieczna: – „Otwórz swoje oczy wewnętrzne i przyjrzyj się dobrze temu, co ujrzysz”.
Sługa (podniósł oczy i pełen przerażenia zawołał, wzdychając głęboko): – „Ach, Panie umiłowany, biada mi, że się narodziłem! Czy ja śnię, czy też jestem na jawie? Przed chwilą widziałem Cię tak pięknym i pełnym wdzięku, a teraz widzę tylko ubogiego pielgrzyma i odtrącanego wygnańca. Oto on, nędzarz wsparty na kiju, stoi przed starym zrujnowanym miastem. Fosy w gruzach, mury spękane, tu i ówdzie sterczą tylko wysokie wieżyce dawnych budowli. W mieście roi się niezliczone mrowie ludzi, między którymi wiele postaci podobnych jest do bestii o ludzkiej postawie. A zagubiony pielgrzym rozgląda się na wszystkie strony, patrząc, czy ktoś zechce mu podać rękę. Niestety, widzę, jak tłum ten odgania bezlitośnie, wszyscy tak się spieszą, że ledwie kto spojrzy na niego. A jednak niektórzy, niewielu co prawda, podają mu rękę. Ale oto nadbiegają inne dzikie zwierzęta i odpychają ich. Słyszę wówczas, jak biedny pielgrzym wzdycha i rozżalony mówi: „Zlitujcie się niebiosa, zlituj się ziemio! Tyle włożyłem wysiłku, by dostać się do tego miasta, a znalazłem tak złe przyjęcie, a tymczasem ci, którzy nie ponieśli najmniejszego trudu, przyjmowani są z otwartymi rękoma!”. Oto co ujrzałem, Panie, Boże umiłowany – ale cóż to oznacza? Czy jestem przytomny, czy też odszedłem od zmysłów?”
Mądrość Przedwieczna: – „To widzenie pokazało czystą prawdę. Wysłuchaj tego żałosnego opowiadania, a twoje czułe serce niech się napełni litością. To Ja jestem tym ubogim pielgrzymem, którego widziałeś jako odpychanego wygnańca; niegdyś zajmowałem w tym mieście zaszczytne godne miejsce, teraz odepchnięto Mnie i haniebnie wypędzono”.
Sługa: – „Panie mój miły, cóż to za miasto i kim są jego ludzie?”
Mądrość Przedwieczna: – „Tym zrujnowanym miastem jest życie zakonne; dawniej wszyscy prześcigali się w nim zgodnie w Mojej służbie. Prowadzono tam życie święte i bezpieczne. Teraz to miasto zaczyna w wielu miejscach popadać w ruinę. Fosy się zapadają, a mury pękają, co znaczy, że nabożne posłuszeństwo, dobrowolne ubóstwo i czystość, pielęgnowana dotychczas z dala od świata i w świętej prostocie, zaczynają zanikać; jakkolwiek wysokie budowle wydają się na zewnątrz w nie najgorszym jeszcze stanie. Ten wielki tłum, te bestie o ludzkiej postaci – to serca, pod zakonnym habitem przywiązane do świata, to ludzie, którzy w pogoni za rzeczami przemijającymi odpędzają Mnie od swego serca. Kilka osób podających Mi rękę i odpychanych przez innych – to dobra i gotowa do działania wola niektórych ludzi, odciąganych następnie namową i złym przykładem innych. Kij, na którym się wpierałem stojąc przed nimi – to krzyż Moich gorzkich cierpień; za jego pomocą nieustannie ich napominam, by miłością swego serca zwrócili się do Mnie samego. Moje jęki, które słyszysz, znaczą, że Moja śmierć zaczyna rzucać wezwania i wołać coraz głośniej przeciwko tym, którzy tak słabo odczuli skutki Mojej nieskończonej miłości i nieludzkiej śmierci, że odpychają Mnie i wyganiają”.
Sługa: – „O, dobry Panie, serce i dusza nie mogą wytrzymać, gdy pomyślę, jak jesteś dobry i jak mimo całej Twojej uprzedzającej miłości, niezliczone serca tak mało Cię cenią. Jak jednak postąpisz, dobry Panie, wobec tych, którzy widząc Cię w tej nędznej postaci, odtrącanego przez tłum, wyciągają ku Tobie ręce z niekłamaną wiernością i miłością?”
Mądrość Przedwieczna: – „Tych, którzy ze względu na Mnie wyzbywają się miłości do rzeczy przemijających, tych, którzy z niekłamaną wiernością i miłością przyjmują tylko Mnie i są nieugięci w swej postawie, już na ziemi poślubię w miłości i Boskiej słodyczy, a w chwili ich śmierci pragnę wziąć ich na ręce i unieść aż do tronu Mojej wiecznej chwały, przed wszystkie zastępy niebieskie”.
Sługa: – „Wielu jest takich, którzy są przekonani, że chcą Cię kochać, a mimo to nie przestają kochać tego co przemija. Panie oni chcą, żebyś ich kochał, a mimo to pozostają przywiązani do rzeczy tego świata”.
Mądrość Przedwieczna: – „Jest to równie niemożliwe jak ściśnięcie nieba i zamknięcie go w łupinie orzecha. Przystrajają oni swoje życie pięknymi słówkami, budują na wietrze, wznoszą gmachy na tęczy. Jak pogodzić rzeczy wieczne z przemijającymi, skoro nawet same rzeczy przemijające wzajemnie się wykluczają? Wielki błąd popełnia ten, kto Króla nad królami chce gościć w obskurnej karczmie lub odesłać Go do komórki lokaja. Ten, kto swego znakomitego gościa chce godnie przyjąć, musi być całkowicie oderwany od wszystkich stworzeń”. [Więcej …] oHenryk Suzo (bł.): Dobro nad wszystko umiłowane!
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Mądrość Przedwieczna: – „Wiedz, że chociaż nie zdawałeś sobie z tego sprawy, nieraz już byłeś więźniem śmierci i chciała cię ona niespodziewanie uprowadzić z tego świata, tak jak to czyni z niezliczoną rzeszą ludzi. Pokażę ci teraz jednego spośród nich. Otwórz swoje zmysły wewnętrzne, patrz i słuchaj! Przyjrzyj się okropnemu obrazowi tej śmierci w twoim bliźnim. Nie strać ani jednego słowa jego żałosnej skargi, którą usłyszysz”.
Najświętszy, wewnętrznie i zewnętrznie, człowiek, jakiego widziałem, przez całe swoje życie, jak stwierdziłem, nie wysłuchał więcej niż pięciu kazań. Gdy poznał i ujrzał to, czego w tych kazaniach go uczono, uznał, że to mu wystarczy; umarł, czemu umrzeć powinien, i żył temu, czemu żyć powinien. Za kazaniami niech się ugania prosty lud, ażeby nie stracił wiary lub nie popadł w zwątpienie. Wszyscy natomiast, którzy chcą należeć wewnętrznie i zewnętrznie do Boga, niech zwrócą się ku sobie i wejdą w siebie.
Drodzy moi! Jeśli chcecie kiedykolwiek osiągnąć doskonałość i to co dla was najlepsze, trzymajcie się tych dwóch punkcików:
Na niemieckiej ziemi żył dominikanin rodem ze Szwabii, który zapragnął zostać i być nazywanym Sługą Mądrości Przedwiecznej – oby jego imię znalazło się w księdze żyjących! (…).