Po czym poznaje się wiarę żywą? Po wytrwałości w cnocie, po ustawicznym trwaniu w świętej modlitwie, bez odrywania się od niej z jakiejkolwiek racji. O, nie wolno nigdy opuścić modlitwy, chyba, że zmusza do tego obowiązek posłuszeństwa lub czyn miłosierdzia. Istotnie zdarza się często, że diabeł wybiera właśnie czas modlitwy, aby niepokoić duszę i napastować ją. Stara się w ten sposób zniechęcić ją do modlitwy, mówiąc często: „Modlitwa twa nic nie jest warta, bo nie powinnaś myśleć o niczym innym, ani zważać na nic innego, prócz tego, co mówisz”. Diabeł poddaje takie myśli, aby doszła do zniechęcenia, zamętu ducha i zaniechania modlitwy. Bo modlitwa jest orężem, którym dusza broni się od wszelkich nieprzyjaciół, jeśli trzyma go ręka miłości i jeśli walczy nim ramię wolnej woli, kierowane światłem najświętszej wiary.
Wiedz, córko najdroższa, że dusza zdobywa wszystkie cnoty przez prawdziwą wytrwałość w pokornej, ustawicznej i wiernej modlitwie. Przeto powinna w niej trwać i nie opuszczać jej nigdy, ani dla ułud diabła, ani dla własnej ułomności, to jest, ani z powodu myśli, które ją nachodzą, ani z powodu poruszeń własnego ciała, ani z powodu pustych słów, które diabeł często kładzie na język ludzi, aby odstręczyć ją od modlitwy. Przez wszystko to powinna przejść w oparciu o cnotę wytrwałości.
O jakże słodka jest dla duszy i jak miła dla Mnie, święta modlitwa, odmawiana w celi poznania siebie i Mnie, gdy oko intelektu otwiera się na światło wiary, a serce wypełnione jest moją miłością! Miłość ta stała się wam widzialna przez widzialnego Jednorodzonego Syna mego, który okazał ją przez krew swoją. Krew ta upaja duszę, przyodziewa ją ogniem boskiej miłości i daje jej pokarm w sakramencie, który złożyłem dla was w gospodzie ciała mistycznego, świętego Kościoła. Tym sakramentem jest Ciało i Krew Syna mojego, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka, a rozdawnictwo jego powierzyłem rękom mojego namiestnika, który ma klucze tej krwi. (…)
Pokarm ten posila więcej lub mniej, według pragnienia tego, który go przyjmuje, w jakikolwiek sposób to czyni, sakramentalnie czy duchowo. Przyjmuje go sakramentalnie, kiedy przystępuje rzeczywiście do świętego sakramentu ołtarza, duchowo zaś, kiedy komunikuje się tylko przez pragnienie, bądź to pragnąc komunii, bądź to rozpamiętując krew Chrystusa ukrzyżowanego, to znaczy karmiąc się duchowo uczuciem mojej miłości, którą znajduje i której kosztuje w krwi, ponieważ, jak widzi, z miłości ta krew została wylana. Przeto upaja się, zapala się i syci świętym pragnieniem, znajdując w sobie pełnię miłości nie tylko dla Mnie, lecz i dla bliźniego.
Gdzie zdobywa się tę miłość? W celi poznania siebie przez świętą modlitwę. Tam pozbywa się dusza swej niedoskonałości, podobnie jak Piotr i uczniowie, którzy trwając w odosobnieniu na czuwaniu i modlitwie, wyzuli się ze swej niedoskonałości i zdobyli doskonałość. Czym ją zdobyli? Wytrwałością złączoną z najświętszą wiarą.
Nie myśl jednak, że ten żar i to pożywienie, które otrzymuje się w modlitwie, są owocem samej modlitwy ustnej, zwyczajnej tylu duszom, które modlą się bardziej ustami, niż sercem. Chodzi im, zda się, tylko o to, aby wygłosić wiele psalmów, wiele Ojcze Nasz. Osiągnąwszy zamierzoną liczbę, nie myślą już, zda się, o niczym. Snadź cel modlitwy upatrują tylko w wygłaszaniu słów. Nie tak należy się modlić. W przeciwnym razie, dusza mały zbierze z tego plon, a Mnie niewiele się podoba.
Ale, powiesz Mi, czyż należy porzucić modlitwę ustną dla modlitwy myślnej, do której zdaje się nie wszyscy są powołani? Nie, lecz trzeba zachować miarę. Wiem, że tak jak dusza jest wpierw niedoskonała, zanim doskonałą się stanie, i tak jeż początkowo jest niedoskonałą jej modlitwa. Winna więc, aby nie popaść w bezczynność, póki jest jeszcze niedoskonała, oddawać się modlitwie ustnej, lecz nie oddzielać modlitwy ustnej od modlitwy myślnej. Kiedy wymawia słowa, niech stara się wznieść ducha swego i zwrócić go ku mej miłości, rozważając przy tym ogólnie swe błędy i rozpamiętując krew Jednorodzonego Syna mojego, w której znajduje szczodrobliwość miłości mojej i odpuszczenie swych grzechów. Niech czyni tak, a poznanie siebie i rozważanie swych błędów przypomną jej dobroć moją dla niej i pozwolą prowadzić dalej swe ćwiczenia z prawdziwą pokorą. (…)
Dusza winna więc ze słowami które wygłasza, łączyć poznanie siebie i poznanie Mnie. W ten sposób modlitwa ustna będzie pożyteczna dla duszy, która ją odmawia, a Mnie miła. Od niedoskonałej modlitwy ustnej dojdzie dusza przez ćwiczenie do doskonałej modlitwy myślnej.
(Dialog o Opatrzności Bożej LXV-LXVI [fragm.], św. Katarzyna ze Sieny)
Dodaj komentarz