Zaklinam was, starajcie się wszystko czynić w zgodzie Bożej pod kierunkiem biskupa, który zastępuje wam Boga, kapłanów zastępujących radę Apostołów i moich najdroższych diakonów, mających udział w posłudze Jezusa Chrystusa. On to przed wiekami u Ojca był i objawił się u kresu. Wszyscy zatem przejąwszy obyczaje Boże szanujcie się nawzajem i niechaj nikt nie patrzy na swego bliźniego według ciała, lecz w Jezusie Chrystusie zawsze kochajcie się nawzajem. Niechaj nie będzie w was niczego, co mogłoby was dzielić, lecz jednoczcie się z biskupem i tymi, co wam przewodzą, a jedność ta stanie się obrazem i zarazem nauką nieśmiertelności.
Podobnie więc jak Pan ani sam, ani przez swoich Apostołów, nic nie czynił bez Ojca, z którym stanowi jedno, tak i wy nie róbcie niczego bez biskupa i bez kapłanów. I nie próbujcie przedstawiać jako rozsądne to, co robicie na własną rękę, lecz wszystko róbcie wspólnie: jedna modlitwa, jedna prośba, jeden duch, jedna nadzieja w miłości, w radości nienagannej. Jeden jest tylko Chrystus, od którego nic nie ma lepszego! Wszyscy więc biegnijcie, by zjednoczyć się jakby w jedną świątynię Boga, jakby wokół jednego ołtarza, w jednym Jezusie Chrystusie, który wyszedł od Ojca jedynego, który był w Nim jedyny i do Jedynego powrócił.
(List do Kościoła w Magnezji, św. Ignacy Antiocheński)
(Polub jako pierwszy)
(1 głosów, średnio: 1,00 na 1)
Wydaje mi się, że zasługuje na naszą intelektualną refleksję ta tradycja Pisma, która mówi, że Aniołów jest tysiąc tysięcy i dziesięć tysięcy razy dziesięć tysięcy (por. Dn 7,10; Ap 5,11). Pokazuje nam ona bowiem wyraźnie – powiększając na różne sposoby te liczby, które i tak dla nas są niewiarygodnie wielkie, i mnożąc je po wielokroć przez nie same – że zastępy substancji niebiańskich są zupełnie niepoliczalne. I rzeczywiście, błogosławione armie ponadświatowych intelektów są tak rozliczne, że przekraczają niedoskonałą i ograniczoną miarę naszych ziemskich rachunków. Można je bowiem pojąć i określić tylko przez im właściwe, zrozumiałe wyłącznie dla nich, ponadziemskie i niebiańskie poznanie i wiedzę, która jest im udzielana w doskonałej szczodrobliwości przez Boską Zwierzchność, będącą w swym bezkresnym pojmowaniu stwórcą wszelkiej mądrości i jednocześnie nadsubstancjalnie trwającą Zasadą i substancjotwórczą Przyczyną wszystkiego, i Mocą utrzymującą całość rzeczy razem, i Kresem, który je wszystkie w sobie splata.
Nie powinniśmy spoglądać na przykład tłumu, który nie przestrzega karności obyczajów i nie trzyma się żadnej reguły, a bardziej niż kierować się rozumem, pozwala unosić się prądowi. I nie należy nam naśladować tych, którzy pod imieniem chrześcijańskim wiodą pogańskie życie i co innego głoszą wyznaniem, a co innego postępowaniem, jak mówi Apostoł: Twierdzą, że znają Boga, uczynkami zaś temu przeczą (Tt 1,16). Chrześcijanin powinien się różnić od poganina nie tylko wiarą, ale życiem, i za pomocą odmiennych uczynków wykazywać odmienność religii. Apostoł mówi: Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem na wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem lub wierzącego z niewiernym? Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? (2 Kor 6,14-16).
Kiedy wciąż leżałem pogrążony w ciemności i ponurej nocy, skłaniając się raz w jedną to znów w przeciwną stronę, miotany pianą tego pełnego pychy wieku i niepewny swoich chwiejnych kroków, nie wiedząc nic o moim prawdziwym życiu, oddalony od prawdy i światła, uważałem to za trudne zagadnienie – trudne zwłaszcza gdy brałem pod uwagę swój charakter w tamtym czasie – żeby człowiek mógł być zdolny do powtórnych narodzin [jak kolejny Nikodem, por. J 3] – tę prawdę, którą Boże Miłosierdzie ogłosiło dla mojego zbawienia, – i że człowiek przynaglony do nowego życia w kąpieli ze zbawczej wody miałby być zdolnym do odrzucenia tego czym wcześniej był; i, chociaż zachowując całą swoją cielesną strukturę, miałby sam być odmieniony na sercu i duszy.
Gdyby Bóg pragnął tylko karać grzesznika i zatracić go na wieki, na pewno nie odzywałby się do niego nigdy ani słowem. Ale, że Bóg nie pragnie śmierci grzesznika, przeto odzywa się i często przemawia do niego.