
Ponieważ mieszkańcy nieba, będąc głębiej zjednoczeni z Chrystusem, jeszcze mocniej utwierdzają cały Kościół w świętości; nieustannie wstawiają się za nas u Ojca, ofiarując Mu zasługi, które przez jedynego Pośrednika między Bogiem i ludźmi – Jezusa Chrystusa – zdobyli na ziemi; ich przeto troska braterska wspomaga wydatnie słabość naszą (Lumen gentium, Sobór Watykański II).
W taki sposób wierzy Kościół, tak też swoją wiarę przeżywali w nim święci. Wobec powyższego nie dziwią słowa wypowiedziane na łożu śmierci przez św. Dominika do pogrążonych w smutku współbraci: Nie płaczcie, będziecie mieli ze mnie większy pożytek i będę wam skuteczniej pomagał niż za życia, czy przekonanie św. Teresy od Dzieciątka Jezus: Czuję przede wszystkim, że teraz zacznie się moje posłannictwo, posłannictwo pociągania dusz do miłowania Boga tak, jak ja Go miłuję, wskazywania im mojej małej drogi. Jeśli Pan Bóg spełni moje pragnienie, moje niebo będzie – aż do końca świata – na ziemi. Tak, chcę, aby moje niebo polegało na czynieniu dobrze na ziemi. To nie jest niemożliwe, skoro nawet aniołowie, pogrążeni w wizji uszczęśliwiającej, czuwają nad nami.
Wstawiennictwo i przykład świętych to jednak nie jedyne powody dla których winni im jesteśmy miłość i szacunek. Zabiegając o tę braterską miłość i pielęgnując ją przyczyniamy się bowiem do umacniania jedności całego Kościoła realizując tym samym wezwanie Jezusa, aby wszyscy wierzący stanowili jedno (por. J 17).
Gdy łączymy się ze sobą we wzajemnej miłości i w jednej chwale Trójcy Przenajświętszej, odpowiadamy najgłębszemu powołaniu Kościoła (Lumen gentium, Sobór Watykański II).
Dodaj komentarz