Aniela Salawa nie znosiła obmów i bardzo uważała na to, żeby w jej towarzystwie nie mówiono źle o innych osobach. „Kto tam wie, jak to było” – przerywała natychmiast koleżankom, które zaczynały mówić o kimkolwiek. „Bóg jeden wie, jak to osądzić!”. „A czy ty, moja kochana – zadawała pytanie obmawiającej – znasz powody tego postępku? Ja nie siedzę w jej sercu, ani głowie – cóż o tym powiedzieć mogę?… Jezus jeden wie, jaką tam miały intencję! Zresztą cóż nam do tego!”… Skargi, żale czy negatywne mówienie przerywała krótko: „Zostawmy to Bogu. Pan Bóg najlepiej wie wszystko”. „Taki każdy jest – mawiała innym razem – jaki jest w oczach Bożych i każdy ma swoje wady”. Kiedy indziej przywoływała słowa Pana Jezusa: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień (J 8,7).
Tak mocne słowa — padające z ust łagodnej i delikatnej zazwyczaj Anieli — na ogół zamykały innym usta i obmowy nie miały już nigdy więcej miejsca podczas spotkań z udziałem Salawy. Aniela była pod tym względem nieustępliwa, gdyż sama unikała wszelkiego grzechu, a także nie dopuszczała, aby w jej towarzystwie, o ile mogła mieć na to wpływ, ktokolwiek odważył się obrażać Boga. Jej nieustępliwość w unikaniu obmów nie powodowała jednak rozgoryczenia, ani nie przeszkadzała radości. Nie będąc nigdy smutną, Aniela żartowała nieraz z różnych przyzwyczajeń czy powiedzonek innych osób, doprowadzając koleżanki do śmiechu. Tego dowcipu i wesołości, które nie naruszały jednak dobrej opinii o bliźnim, uczyły się przy niej jej towarzyszki.
Dodaj komentarz