O mój Boże, całe me życie jest ciągiem świadectw miłosierdzia i błogosławieństwa, okazywanych temu, który był ich najbardziej niegodny. Nie trzeba mi przyjmować tego na wiarę, bo w obfitości doświadczyłem tego, jak towarzyszyła mi Twa Opatrzność.
Prowadziłeś mnie rok po roku, usuwając niebezpieczeństwa z mej ścieżki, przywracając mi zdrowie, przyjmując do siebie, krzepiąc mnie, dźwigając ze mną brzemię, kierując mną, podtrzymując mnie. Nie porzucaj mnie, gdy zawiodą mnie siły. Nie, Ty nigdy mnie nie opuścisz. W spokoju mogę w Tobie szukać odpocznienia. Pomimo swej grzeszności, prawdziwie należąc do Ciebie, wciąż i do końca, prawdziwie, także i ja przeobficie będę miał Ciebie. Mogę spocząć w Twych ramionach, mogę ułożyć się do snu w Twej Obecności. Daj mi tylko, umocnij mnie w prawdziwej lojalności wobec Ciebie; lojalności, która jest arką przymierza między Tobą a mną, rękojmią daną memu sercu i sumieniu, że Ty, wielki Boże, nie opuścisz mnie, najbardziej nędznego z pośród Twoich stworzeń.
(Meditations on Christian Doctrine [wyd. pol.: O krok bliżej… Medytacje], John Henry Newman)
Dodaj komentarz